Początek zdecydowanie dla Apriso. Długie utrzymywanie się przy piłce, wymiennośc pozycji, szukanie możliwości przyspieszenia akcji. Po błędzie obrony Rigoru Wajda wyszedł „1na1", ale Ambroży nie dał się pokonac. Goście próbowali się odgryzac, ale wyprowadzane przez nich kontry nie kończyły się nawet strzałami. Gdy coraz większą przewagę osiągali gospodarze, Rigor wyszedł z szybką kontrą, Rybicki zagrał przed pole karne do Kisielewskiego, a ten wyprowadził swoję ekipę na prowadzenie. Radośc gości nie trwała długo, bo już po minucie odpowiedział Strzelecki, a dwie minuty później ten sam zawodnik dał Apriso prowadzenie. Prowadzenie, które chyba gospodarzy uśpiło, bo na przerwę z prowadzeniem schodził...Rigor. Niewykorzystane sytuacje potęgowały niezadowolenie i wzajemne pretensje graczy gospodarzy, co skutecznie wybijało ich z rytmu, ich gra nie była już tak „płynna" jak na początku spotkania. Po zmianie stron gracze w wiśniowych trykotach rzucili się do odrabiania strat. Gdyby wykazali się większą cierpliwością i dokładnością to wyrównaliby znacznie wcześniej, a tak dopiero po upływie 10 miut do siatki trafił Jaworski i doprowadził do remisu. Stracony gol zmobilizował gości i teraz to oni przesunęli grę w stronę bramki rywali. Jedna z ich prób zakończyła się golem. Nowakowski uderzył zza pola karnego, Gatkiewicz popełnił błąd i zaliczył tak zwaną pachówkę. Nie załamało to jednak jego kolegów, których stac było jeszcze na doprowadzenie do remisu. Po pełnym emocji meczu Apriso podzieliło się punktami z Rigorem.