Najbardziej wyrównane i emocjonujące widowisko obserwowaliśmy tuż po zakończeniu spotkania HCL z MPEC. Sąsiadujące ze sobą w tabeli ekipy Korporatów i Gazowników podzieliły się punktami, co jak najbardziej jest sprawiedliwym wynikiem.
Warty odnotowania jest fakt, że obie drużyny grały „gołymi" siódemkami. Ponadto, drużyna gości grała bez nominalnego bramkarza, a między słupkami stanął Krzysztof Surówka, który dobrze wywiązał się ze swoich nowych obowiązków.
Pierwsi strzelili Gazownicy. Tomasz Ciastoń zdecydował się na uderzenie z dystansu nie dając szans na skuteczną interwencję bramkarzowi Korporatów. Po tym wydarzeniu, goście cofnęli się do obrony. Bardzo długo utrzymywał się wynik 1:0 na korzyść granatowych. Jednak sytuacja zmieniła się po strzale z woleja Mariusza Oziębłowskiego, który dał wyrównanie. W drugiej połowie, ponownie na prowadzenie wyszli Gazownicy. Dośrodkowanie z rzutu rożnego wykonywanego przez Krzysztofa Kozioła trafiło na głowę Wojciecha Jaskowskiego, który pokonał bramkarza. Pomarańczowi za wszelką cenę chcieli doprowadzić do remisu. Pomimo przewagi w posiadaniu piłki, zawsze brakowało ostatniego podania. Dopiero na pół minuty przed końcem spotkania Korporaci doprowadzili do wyrównania. Leszek Panuś wykazał się największym sprytem w 'kotle' który powstał w polu karnym Gazowników i uderzeniem piętą zdobył fantastyczną bramkę. Korporaci mieli jeszcze okazję do wygrania tego spotkania, lecz w sytuacji sam na sam, Dariusz Gałek uderzył w bramkarza, a chwilę potem zabrzmiał ostatni gwizdek.