Pierwsze spotkanie było jednocześnie jedną z ostatnich szans białych, by włączyć się do gry o mistrzostwo. Zaczęli oni nieźle: nie ustępowali swojemu przeciwnikowi i stwarzali pod jego bramką spore zagrożenie, którego jednak nie potrafili należycie wykorzystać. Z upływem czasu jasne stawało się, że ta z drużyn, która jako pierwsza trafi do siatki, będzie miała z racji psychicznego znaczną przewagę nad rywalem. Padło na niebieskich, którzy nie dość, że objęli prowadzenie, to błyskawicznie podwyższyli je do dwóch goli. I choć Nidec złapał kontakt, tuż przed zmianą stron ponownie gola strzelili gospodarze. Wynik 3:1 co prawda niczego nie przesądzał, lecz mając na uwadze znakomitą defensywę State stawiał gości w bardzo trudnym położeniu. Położeniu, którego w drugiej połowie nie zdołali już zmienić. Co prawda trafili do siatki po raz drugi, lecz niebiescy odpowiedzieli na to dwoma kolejnymi golami. Mając trzy bramki przewagi grali spokojnie i pewnie dowieźli wynik do końca, stając się do godziny 21:55 liderem grupy.