Nie jest łatwo grać całe 40 minut ze stratą jednego zawodnika, o czym boleśnie przekonał się zespół PKO, który grając w osłabieniu musiał się mierzyć z liderem – ProEko. Pierwsze minuty to zdecydowana przewaga „zielonych" i szybkie wyjście na trzy bramkowe prowadzenie. W roli głównej wystąpił Przemysław Migacz, który w ekspresowym tempie skompletował hattrick. Goście nie zamierzali jednak tanio sprzedać skóry i jeszcze przed zejściem na przerwę zrobiło się 2:3. Najpierw fantastycznym uderzeniem popisał się Krzysztof Konieczny, a chwilę później Jarosław Kraul wykorzystał niezdecydowanie obrońcy i bramkarza gości i zapakował piłkę do pustej bramki. Po zmianie stron trwał już zdecydowany festiwal gospodarzy. Podmęczeni gospodarze nie byli już w stanie nadążać za atakami lidera i skończyło się trzema kolejnymi golami dla „zielonych". Tym razem w roli głównej wystąpił Mieszko Pacanowski, który najwyraźniej pozazdrościł koledze z drużyny trzech trafień w tym spotkaniu i sam też postanowił ustrzelić hattrick. Najładniejsze było ostatnie trafienie „16" ProEko. Lewa noga, wolej, „dziura" założona bramkarzowi. Ręce same składały się do oklasków. ProEko pokonało PKO 6:2 i w dobrych nastrojach czeka na przyszłotygodniowego rywala...HCL.