Pierwsze minuty starcia Nafty ze State Street II nie rozpieściły widzów zgromadzonych na trybunach. Mecz nie stał na wysokim poziomie, tempo było dość niskie, a sytuacji jak na lekarstwo. Wreszcie przebudził się super snajper gospodarzy – Paweł Słonina i lider objął prowadzenie. Po chwili fatalny błąd we własnym polu karnym popełnił obrońca gości, który bezwzględnie wykorzystał walczący o koronę króla strzelców Słonina. Dwubramkowy debet sprawił, że goście ruszyli do ataku i jeszcze przed przerwą za sprawą Piotra Rusina zmniejszyli straty. Tuż po zmianie stron mieliśmy już remis. Świetną kombinację całej drużyny wykończył Grzegorz Janus i goście uwierzyli, że nie taki lider straszny jak go malują. Nafta osłabiona brakiem kilku podstawowych zawodników rzuciła się do ataków i po kilku minutach znowu prowadziła. Hattrick skompletował Słonina, a na 4:2 podwyższył Michał Seweryn. „Stempel" w obu akcjach postawił Mirosław Kubic, który swoimi świetnymi zagraniami siał zamieszanie w defensywie „pomarańczowych". Goście się jednak nie załamali i nie zamierzali oddać tego meczu bez walki. Rusin golem na 4:3 dał sygnał do ataku, a po chwili było już 4:4. Świetna kontra State Street! Piłkę na własnej połowie odebrał Paweł Sugalski i nie oddał jej już nikomu. Huknął zza pola karnego pod poprzeczkę, nie do obrony dla bramkarza. Na minutę przed końcem koszmar Nafty stał się faktem. Rozgrywający świetne zawody Michał Maruszewski trafił na 5:4 i niespodzianka, jeśli nie sensacja stała się faktem. Nafta mając rywala na łopatkach nie potrafiła go dobić i słoną za swoją nonszalancję zapłaciła.