Kibice zobaczyli w ostatnim spotkaniu wieczoru siedem bramek, z których każda mogła budzić podziw. Obie drużyny miały świadomość, że grają o bardzo dużo. Lider, czyli ekipa gospodarzy, mógł w najlepszym wypadku wypracować sobie aż siedem punktów przewagi nad resztą stawki. Hostel z kolei w przypadku zwycięstwa i potknięć rywali był w stanie zostać wiceliderem ze stratą do swojego wtorkowego przeciwnika zaledwie czterech oczek. Po bardzo ciekawym meczu swój cel osiągnęła drużyna Auto-Gumu i to ona jest już w praktyce o krok od awansu do Ekstraklasy. Oba zespoły stwarzały dużo sytuacji. Mądrzej piłką operowali jednak czarni, co w połączeniu ze zdecydowaną grą w obronie dało im ostatecznie zwycięstwo. Hostel nie raz poważnie zagrażał ich bramce, jednak defensorzy przeważnie skutecznie kasowali ataki. Trzykrotnie zostali mimo to wywiedzeni w pole: Adamczyk, Spalik i Szmigiel znajdowali drogę do bramki przez nich strzeżonej. Obrona gości spisywała się tego dnia ciut (a dokładnie o jedną bramkę) gorzej: Zięba piłkę z siatki wyciągał czterokrotnie. Dwa razy po strzałach Domańskiego oraz Natkańca i Ptaszka. Mimo zaciętego i wyrównanego widowiska ręce w geście triumfu wznosili po meczu czarni.
Dla Auto-Gumu to jubileuszowe, dziesiąte zwycięstwo w sezonie, odniesione jednak w niemałych bólach. Pokonany Hostel musi czekać na pozostałe rozstrzygnięcia w czołówce aby przekonać się, ile tak naprawdę tego wieczoru stracił.