Pierwsze spotkanie przyniosło nie lada, patrząc z perspektywy tabeli, niespodziankę. Goście pewnie wypunktowali bowiem uchodzących jak dotąd za rewelację ligi żółtych, aplikując im aż sześć bramek. Dla każdego wnikliwego obserwatora Biznes Ligi taki wynik nie jest jednak zaskoczeniem. Medaliści z poprzedniego sezonu ostatnio prezentują się bowiem świetnie i ewidentnie wracają na właściwe tory. W przeciwieństwie do beniaminka, który dostał chyba lekkiej zadyszki... Na dodatek, do meczu przystąpić musiał bez nominalnego bramkarza, co ewidentnie nie pozostało bez wpływu na jego przebieg. Kluczowe dla losów starcia były pierwsze minuty obu połów. Już bowiem w drugiej minucie wyszli oni na prowadzenie, które przed przerwą udało się powiększyć do dwóch bramek. Zaraz po zmianie stron Konrad Lewiński i koledzy dołożyli jeszcze dwa trafienia, które de facto przesądziły już o wyniku meczu. Przy stanie 0:4 iCar myślał już tylko o zdobyciu honorowej bramki. I choć parokrotnie był jej bliski (jak na przykład po strzale Dawida Wrzodka) ostatecznie zakończył pojedynek z zerowym dorobkiem. Na boisku wyróżniał się zwłaszcza wspomniany Lewiński, który miał udział przy każdej bramce swojego zespołu. Zdobywając trzy bramki i notując tyle samo asyst śmiało zasłużył na tytuł bohatera meczu. Pozostałe gole były z kolei zasługą Piotra Michniaka (2) i Macieja Maderaka.
Podium dla Inter Cars? Nic nie jest jeszcze niemożliwe...