Jako pierwsze spotkały się trzecia i szósta ekipa tabeli. Faworytem na papierze był zespół State Street, lecz bardzo szybko okazało się, że piłkarze w bordowych strojach nie mają najmniejszego zamiaru oddawać punktów. Udanie powstrzymywali zapędy niebieskich i sami jednocześnie groźnie atakowali. Pierwszą z dogodnych sytuacji do zdobycia gola stworzyli sobie po wrzutce Łukasza Gatkiewicza. Szymon Goc był bardzo blisko przecięcia jej toru lotu, lecz ostatecznie z futbolówką się minął. W odpowiedzi gospodarze przeprowadzili kilka groźnych akcji, wśród których wyróżnić można chociażby próby Macieja Fafary czy uderzenie Jakuba Ostrowskiego. Żaden z zawodników tak jednej, jak i drugiej ekipy nie zdołał jednak pokonać bramkarza i do przerwy mieliśmy 0:0.
Po zmianie stron pojedynek nadal był bardzo wyrównany. Nie oglądaliśmy wielu bramkowych sytuacji, dominowała walka w środku pola, w której wraz z upływem czasu coraz lepiej zaczynali radzić sobie goście. To oni zaczęli podchodzić coraz bliżej pola karnego State, lecz w momencie, kiedy wydawało się, że są już bardzo blisko premierowego gola, niespodziewanie to niebiescy trafili do siatki. Po tej bramce mecz nabrał tempa. Obie strony znacznie przyspieszyły grę, bordowi nadal naciskali, ale do siatki trafić im się nie udało. W ostatniej akcji meczu po raz drugi trafili za to gospodarze i to oni, po golach wspominanych wcześniej Fafary i Gruszeckiego zwyciężyli 2:0.