W trzecim starciu mieliśmy okazję oglądać lidera. Czerwoni podejmowali Napad.pl, który jednak przystąpił do meczu w zaledwie siedmioosobowym składzie i bez swojej największej gwiazdy – Mariusza Nawrota. Niebiescy, skupieni na obronie spisywali się bardzo dzielnie. Skutecznie odpierali ataki wyżej notowanego przeciwnika i choć sami zagrożenie pod jego bramką stwarzali sporadycznie, mogli mieć powody do zadowolenia. W końcu twierdza gości jednak padła – Nafta objęła prowadzenie i od tamtej pory grała znacznie spokojniej. Nie oznacza to jednak, że zdobywanie goli przychodziło jej łatwiej – Napad bowiem ciągle stawiał zaciekły opór i choć po pierwszych dwudziestu minutach przegrywał 0:3, nadal mógł mieć nadzieję na odwrócenie losów meczu. Niestety, druga odsłona rozwiała wszelkie nadzieje. Gospodarze zyskali wyraźną przewagę, którą mimo sporej nieskuteczności potwierdzili zdobyciem aż siedmiu kolejnych goli. Napad, osłabiony dodatkowo kontuzją jednego ze swoich graczy zdołał strzelić tylko honorową bramkę, choć przyznać trzeba, że rozmiary porażki ani odrobinę nie oddają ambitnej postawy tego zespołu.