Mecz o miejsce na ligowym podium zapowiadał się arcyciekawie i takim był w istocie. Kibice zobaczyli co prawda tylko jedną bramkę, ale za to ile sytuacji, sędziowskich kontrowersji i emocji... Mecz układał się bardziej po myśli gospodarzy i wydawało się, że to oni wyjdą na prowadzenie. Futbol nie po raz pierwszy pokazał jednak, że potrafi zaskakiwać. InPost stwarzał sobie bowiem dogodne sytuacje, jednak wciąż je marnował. Do przerwy utrzymał się więc wynik bezbramkowy.
Druga odsłona wyglądała podobnie jak pierwsza, jednak wszystko odmieniła jedna sytuacja: po rzucie rożnym wykonywanym przez Hadysia Michał Rękas zdobył prowadzenie dla Tauronu. To zbiło z tropu przeciwników, którzy niby rzucili się do jeszcze bardziej zajadłych ataków, jednak nerwowość i brak zespołowej gry powodowały, że bili głową w ścianę. Tauron zaś wykorzystywał mądrze każdą sekundę gry i ostatecznie do 40 minuty nie dał się pokonać.
Wynik, choć z racji sąsiedztwa w tabeli raczej mało zaskakujący, byłby nie do odgadnięcia dla tego, kto oglądał spotkanie do mniej więcej 25 minuty. Dzięki swej wiktorii Tauron wskoczył na trzecie miejsce, kosztem pokonanego InPostu. Ta efektownie grająca (bilans bramkowy +1!) drużyna będzie teraz stawiała kolejne kroki na drodze do dogonienia wicelidera. InPostowi pozostaje jedynie deptać jej po piętach.