Aby móc jeszcze realnie myśleć o mistrzowskim tytule Motorola musiała spotkanie z Rosą wygrać i od początku to ona wypracowała sobie minimalną przewagę. Z minuty na minutę spotkanie się wyrównywało, ale dwa bolesne dla rywali ciosy zadała Motorola. Prawde mówiąc prowadzenie gospodarzy do przerwy powinno być wyższe, ale w kilku sytuacjach zabrakło im zimnej krwi i opanowania. Tuż po wznowieniu gry na listę strzelców wpisał się Łukasz Biernacki i sytuacja Rosy stała się nie do pozazdroszczenia. Goście się jednak nie załamali i konsekwentnie grali swoją piłkę. Ich starania i cierpliwość zostały wynagrodzone trafieniem Rafała Berety i zrobiło się już tylko 3:1. Z minuty na minutę przewaga Rosy rosła, a gospodarzom zaczęło brakować sił. Gdy na 3:2 trafił Andrzej Paszkiewicz gospodarzom strach głęboko zajrzał w oczy. Na 2 minuty przed końcem mogli już być pełni obaw, bo kolejne zagranie Pawła Sobczyka wykorzystał Dawid Sala i na tablicy świetlnej widniał rezultat 3:3. W samej końcówce goście mogli jeszcze strzelić zwycięską bramkę, ale tak się jednak nie stało i mecz zakończył się remisem.