I Liga B
Korporaci – 4F 2:7
Ciężka sytuacja Korporatów
Już pierwsza akcja Korporatów zakończyła się powodzeniem. Zawodnicy 4F najwyraźniej myślami byli jeszcze w szatni. Na szczęście dla nich szybko się otrząsnęli i jeszcze przed przerwą uspokoili sytuację. Skuteczny tego dnia pod bramką był Mirosław Mikołajczyk. ,,Swoje'' między słupkami robił Miłosz Mikołajczyk, popisując się kilkoma efektownymi interwencjami. Ozdobą meczu było trafienie Leszka Panusia, przy którym popularni ,,Miki'' nie miał najmniejszych szans, ale jak się później okazało, był to ostatni zryw piłkarzy w żółtych koszulkach, którzy musieli przełknąć gorycz porażki, już siódmej w tym sezonie. Ich sytuacja w tabeli jest naprawdę nie do pozazdroszczenia. Z ośmioma punktami zamykają ligową stawkę, a już w następnej kolejce czeka na nich lider I Ligi B.
TESCO – IBM BTO 3:8
Wychodziło im praktycznie wszystko
Tak naprawdę już po pierwszej połowie było ,,pozamiatane''. TESCO miało ogromne problemy z wyprowadzeniem akcji. Zawodnicy w biało-niebieskich strojach nie radzili sobie z wysokim pressingiem oponenta, który raz po raz karcił ich za stratę piłki. Gościom wychodziło praktycznie wszystko, a dowodem na to jest cudowne trafienie Bartka Krzystyniaka, któremu piłka idealnie ,,siadła'' na bucie i zatrzepotała w siatce. Nerwowo zrobiło się jedynie na początku drugiej połowy, w której na jednego gola dzięki golom Dawida Cierpioła i Tomka Leśniaka do IBM-u zbliżyło się TESCO. Po stracie trzeciego IBM wrócił do tego, co prezentował przed przerwą i postawił kropkę nad ,,i''.
Sparta – HLD 2:3
Już byli w ogródku...
Po pierwszej połowie nic nie wskazywało na to, aby Sparta miała stracić jakiekolwiek punkty w starciu z HLD. Notująca ostatnio fatalną serię ekipa prowadziła po dwudziestu minutach 2:0, a ze swojej gry ,,Zieloni'' mogli być jak najbardziej zadowoleni. Skutecznie odpierali groźne ataki przeciwnika, samemu tworząc sobie kilka dogodnych okazji, z czego dwie wykorzystali. Sprytnie przed polem karnym zachował się Adrian Pater, piętką kierując piłkę do bramki, ale w tej sytuacji, jak również przy pierwszym trafieniu nie popisał się jeszcze chyba nierozgrzany Grzegorz Bernecki. Na szczęście dla niego, z pomocą przyszli mu koledzy, a dokładniej niezawodny duet Tomek Kokoszka – Artur Konrad, którzy odrobili straty, czyniąc to z nawiązką.
ProEko – Jarwex 3:3
Zatrzymali lidera
Mało kto spodziewał się, że ProEko będzie w stanie urwać punkty liderującemu Jarwexowi. A jednak Pawłowi Latale i spółce ta sztuka się udała. To właśnie kapitan ProEko jako pierwszy zaskoczył przeciwnika, wykorzystując niepewne wyjście z bramki Daniela Noconia. Stracony gol podziałał mobilizująco na Jarwex, który w nieco ponad pięć minut odrobił straty z nawiązką. Lider przeważał, dłużej utrzymywał się przy piłce, konstruował koronkowe akcje, ale to ProEko cieszyło się z gola na 2:2. Szczęście przy wykonywaniu rzutu wolnego dopisało Mateuszowi Pacanowskiemu. Jeszcze przed zejściem do szatni piłkę na ,,nos'' Łukaszowi Izbińskiemu zagrał Piotrek Krawczyk i mieliśmy 3:2. Pierwsza akcja po przerwie przyniosła wyrównanie, a potem mimo wielu prób zarówno jednych, jak i drugich, goli w tym meczu już nie oglądaliśmy.
Paw-Stal – Revo Drink Team 1:3
Lepsi po raz drugi
Tylko dwa punkty dzieliły oba zespoły przed tym starciem. W pierwszym lepsi byli zawodnicy Revo Drink Team, którzy w rewanżu od pierwszych minutach starali się narzucić swój styl gry Paw-Stalowi. Już w drugiej minucie piłkę do własnej siatki niefortunnie skierował jeden z zawodników w pomarańczowej koszulce. ,,Swojak'' nieco ustawił to spotkanie, bowiem Revo mogło ze spokojem konstruować kolejne akcje. Jedna z nich w osiemnastej minucie przyniosła gola autorstwa Arka Krzyszkowskiego, który wykazał się dużym sprytem i skutecznie zmienił tor lotu piłki. Paw-Stal tuż po przerwie złapał kontakt. Szybko wznowiona gra z rzutu rożnego, niepilnowany Wacław Judka i zrobiło się 2:1. Jak się później okazało, był to jedyny akcent ,,Pomarańczowych'' w tym pojedynku. Ostatnie słowo należało do zawodnika z ,,19'' na plecach i druga wygrana Revo nad Paw-Stalem stała się faktem.
II Liga C
Lanster - Atal 1:9
Atal nie traci nadziei na medal
Czerwoni nie mieli problemu z z pokonanie nomen omen czerwonej latarni II Ligi C. Od pierwszej do ostatniej minuty przewaga Atalu nie podlegała dyskusji. Licznik zatrzymał się na dziewięciu golach. Lanster odpowiedział trafieniem honorowym w końcówce meczu, ale to wszystko na co było stać graczy w białych koszulkach tego dnia. Spotkanie toczone było w serdecznej atmosferze, a zawodnicy obydwu ekip w sportowej postawie podziękowali sobie za grę po ostatnim gwizdku. Atal ma nadal siedem punktów straty do trzeciego miejsca.
IP GBSC - Polplast 2:6
Najciekawszy mecz...
Spotkanie lepiej rozpoczęło IP, które po koronkowej akcji szybko objęło prowadzenie. Jeszcze przed przerwą Polplast z nawiązką odrobił straty, głównie dzięki Łukaszowi Nowakowi, który ustrzelił hattrick'a. IP próbowało odpowiadać, ale w drugiej odsłonie Polplast skutecznie kontrolował wynik. Kluczem do zwycięstwa granatowych było wyłączenie z gry Jana Honkowicza i Erwina Bory, którzy są najgroźniejszą bronią IP. Polplast pozostaje liderem z sześcioma punktami przewagi nad FMCTI. Po tej porażce IP traci do trzeciej lokaty już cztery punkty.
NEC - Sappi 1:7
Sypek się bawi...
Zgodnie z przewidywaniami Sappi bez większych przeszkód pokonało NEC. Błękitni dzielnie bronili dostępu do swojej bramki, ale brakowało im atutów ofensywnych. Te z kolei miało Sappi, chociażby w osobie Łukasza Sypka. Lider klasyfikacji najskuteczniejszych, tym razem z łowów powrócił z pięcioma golami w sieci. W ten sposób Sappi powiększyło przewagę nad grupą spadkową i jest już prawie pewne utrzymania.
Ren-Bet - FMCTI 0:8
Ambicja nie wystarczyła...
FMCTI wysoko pokonuje Ren-Bet i ugruntowuje swoją pozycję na podium II Ligi C. Ren-Bet z niezwykłym zaangażowanie toczył bój z faworyzowanym FMCTI, jednak wykazana ambicja nie poszła w parze z wynikiem. Ten ostatni był zdecydowanie na korzyść FMCTI, które "piłkarsko" zdecydowanie przeważało nad rywalem, a co najważniejsze potrafiło tę przewagę zilustrować w postaci goli. Ciekawe, kombinacyjne akcje ośmiokrotnie kończyły się zdobyciem bramki. Rne-Bet miał swoje szanse, ale nie potrafił ich wykorzystać i ostatecznie zakończył spotkanie z zerowym dorobkiem.
II Liga D
Shell – MPO Kraków 1:3
MPO było skuteczniejsze
Lepiej spotkanie rozpoczęli ,,Niebiescy", którzy już w pierwszych minutach objęli prowadzenie. Shell pomimo szybko straconej bramki, chciał jak najszybciej doprowadzić do remisu. MPO skutecznie odpierało ataki oraz dobrze grało w ataku, czego efektem była druga bramka. ,,Pomarańczowi" tuż przed przerwą zdołali wyrównać, po ładnym uderzeniu z rzutu wolnego. Druga połowa rozpoczęła się od ataków z obu stron. Dobrą okazję miał Shell, jednak piłka po strzale z wolnego wylądowała tylko na poprzeczce. Kilka minut przed końcem, na 3:1 podwyższył Adam Pawłowski. Shell pomimo starań, nie potrafił doprowadzić do remisu.
LGBS – Rolls-Royce 2:1
Męczarnie LGBS-u
Oba zespoły zaczęły spokojnie. Pierwsze minuty nie obfitowały w wiele sytuacji podbramkowych. Po dłuższym badaniu z obu stron, Rolls-Royce przeprowadził kilka groźnych akcji, zakończonych celnymi strzałami. Po chwili odpowiedział LGBS, zdobywając pierwszą bramkę w tym meczu. Pięć minut po wznowieniu, wynik spotkania wyrównał Krzysiek Mrugała. Lufthansa po straconej bramce nie poddała się i ponownie wyszła na prowadzenie, dzięki Radkowi Samborskiemu. Oba zespoły nie ustępowały w atakach, raz po raz konstruując bramkowe okazje. Pod koniec znakomitą okazję na podwyższenie miał Kamil Kobylec, jednak spudłował. Sytuacja ta ostatecznie nie przeszkodziła jego drużynie sięgnąć po trzy punkty.
ABB - Colorex 4:0
Pech nie opuszczał Colorexu
Colorex na to spotkanie wyszedł "gołą" siódemką. Na domiar złego, tuż po rozpoczęciu meczu, Michał Sobol doznał kontuzji. ,,Pomarańczowych" pech nie opuszczał, gdyż trafili do siatki jako pierwsi, z tym że do swojej. Kolejne minuty to dominacja ABB, która jednak nie szła w parze ze skutecznością. Pomimo tego udało im się podwyższyć wynik tuż przed przerwą. Colorex mimo osłabienia próbował zdobyć chociaż bramkę honorową. Inne zdanie mieli ich rywale, którzy w drugiej połowie dołożyli jeszcze dwa trafienia i spotkanie zakończyło się ich pewnym, zasłużonym zwycięstwem.
Dragon - EDF 2:4
Zabójcze kontry na wagę wygranej
Od mocnego uderzenia zaczęli ,,Zieloni'', którzy już na początku objęli prowadzenie. Po chwili EDF prowadził już dwoma trafieniami, gdy do bramki trafił drugi z braci Pietrzaków. Dragon po dwóch szybkich ciosach zdołał się podnieść, jednak nie potrafił przed przerwą zdobyć kontaktowej bramki, pomimo kilku dogodnych okazji (strzał w poprzeczkę). EDF mając zapas dwóch goli nastawił się na grę z kontry. Dragon na początku drugiej połowy zaskoczył obronę rywali, wyrównując stan rywalizacji. ,,Zieloni" pomimo tego, że zostali zepchnięci do obrony, wyprowadzili skuteczny kontratak, zakończony golem. Końcowe minuty to już rozpaczliwe ataki Dragona, które ostatecznie nie przyniosły wyrównującego trafienia. Na domiar złego, w ostatnich sekundach, EDF ustalił wynik.
HCL Poland - Nidec 3:0
Piękny lob na koniec
Na boisku byliśmy świadkami niezwykle wyrównanej walki, która głównie toczyła się w środkowej strefie. Obie ekipy nie stworzyły sobie zbyt wielu okazji. Pierwszy gol padł po stałym fragmencie, a dokładniej celnym uderzeniu Vincenzo Elii z rzutu wolnego. Na kolejne trafienia, ale tylko po stronie HLC-u przyszło nam czekać aż do drugiej połowy. Zawodnicy Nidecu zaczęli się kłócić na boisku, często nie zgadzając się z decyzjami decyzjami arbitra. W tej wojnie nerwów lepiej odnaleźli się ,,Niebiescy'', którzy wypunktowali rozbitego wewnętrznie przeciwnika. Ozdobą meczu był gol na 3:0 autorstwa Vincenzo Elii, który popisał się pięknym lobem i ustalił wynik tego pojedynku.