I Liga B
4F - Sparta 7:1
Czarna seria Sparty trwa dalej
Zwycięstwo 4F w tym spotkaniu pozwalało dalej liczyć się tej drużynie w walce o awans do Extraklasy. Dla Sparty natomiast był to mecz na pewno o przełamanie fatalnej passy porażek jak i o doskoczenie do strefy gwarantującej utrzymanie w lidze. Mecz lepiej zaczęła drużyna 4F, która po kilku minutach prowadziła 2:0. Sparta grała jak w zwolnionym tempie, a zawodnicy sami między sobą krzyczeli, że "grają na stojąco". 4F zamierzał wykorzystać taką postawę przeciwnika i jeszcze przed przerwą zdobył gola nr 3. Po zmianie stron popis strzelecki kontynuowali Grzesiak i spółka. Kiedy Sparcie udało się już przedostać pod pole karne 4F to zazwyczaj strzały były niecelne lub większych problemów z ich obroną nie miał Mikołajczyk. Sparcie udało się raz pokonać bramkarza rywali, kiedy to pewnym strzałem z rzutu karnego popisał się Jarosław Kamiński. Było to jednak zdecydowanie za mało żeby pokonać dobrze grający 4F i tym samym Sparta notuje 9 porażkę z rzędu.
Paw-Stal - Jarwex 3:6
W przypadku korzystnych wyników innych spotkań Jarwex już dzisiaj mógł zapewnić sobie awans do Extraklasy. Warunkiem było zwycięstwo nad Paw-Stalem, który bardzo dobrze rozpoczął mecz z faworyzowanym rywalem. Gracze w pomarańczowych strojach objęli prowadzenie i mądrze się bronili przed Jarwexem, który starał się przejąć kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. W międzyczasie bramkarz Paw-Stalu obronił rzut karny egzekwowany przez Piotra Krawczyka. Były to jednak ostatnie radosne momenty tej drużyny w pierwszej połowie. W końcówce dwa skuteczne ciosy wyprowadził Jarwex i to ta drużyna schodziła na przerwę prowadząc. Zaraz po wznowieniu gry znów mieliśmy remis, gdy bramkę po kontrataku zdobył Paw-Stal. Następne minuty należały jednak do graczy Jarwexu, którzy wypracowali sobie wyraźną, boiskową przewagę i zaaplikowali rywalowi 4 bramki. Paw-Stal odpowiedział jednym trafieniem w końcówce i prawdopodobnie do ostatniej kolejki będzie drżał o utrzymanie w I lidze. Jarwex natomiast jest już o 1 zwycięstwo od najwyższego poziomu rozgrywek.
Tesco - Korporaci 3:3
Tesco blisko spadku
Pojedynek Tesco z Korporatami to starcie dwóch drużyn zamykających ligową tabelę, z których jedna jest już pewna spadku, a druga wciąż się przed nim broni. Mecz lepiej rozpoczęła ta druga, czyli Tesco i z kontrataku zdobyła bramkę na 1:0. Następnie błąd obrońcy wykorzystał Hubert Sarliński i było już 2:0 i takim wynikiem zakończyła się pierwsza połowa. Tesco sprawiało wrażenie drużyny bardziej poukładanej i niewiele wskazywało na to, że Korporaci będą w stanie powalczyć o ligowe punkty. Stało się jednak inaczej. Gracze Tesco wyszli na drugą połowę jakby lekko zaspani i po kilku chwilach było już 2:2. Po tych dwóch straconych bramkach ekipa Tesco wreszcie nieco odżyła czego efektem była bramka po pięknej, zespołowej akcji. Tesco kontrolowało to, co działo się na boisku, ale w najważniejszym momencie znów zabrakło im koncentracji. Na około 3 minuty przed końcem Korporaci doprowadzili do remisu 3:3 i takim wynikiem zakończyło się to spotkanie. Wynik ten powoduje, że Tesco będzie miało ogromne problemy żeby utrzymać się na I-ligowym poziomie.
HLD - IBM BTO 2:7
Na styku tylko do przerwy
Do spotkania z HLD zespół IBMu przystępował bez swojego nominalnego bramkarza, co w roli minimalnego faworyta tego meczu mogło stawiać ekipę HLD. Lepiej zaczęło jednak IBM, które szybko objęło prowadzenie i wydawało się być drużyną bardziej zdeterminowaną. Radość nie trwała jednak długo, gdyż błąd popełnił zawodnik stojący na bramce IBMu i HLD nie zamierzało tego marnować. Stracona bramka nie podcięła jednak skrzydeł graczom IBMu, którzy po raz kolejny ruszyli do ataków. Tym razem udało im się zbudować bezpieczniejszą przewagę i jeszcze przed przerwą zdobyli 2 bramki. HLD odpowiedziało jednym trafieniem i mogło liczyć, że pójdą za ciosem w drugiej odsłonie i powalczą o jakieś punkty. Tak się jednak nie stało Bardzo szybko IBM wyprowadził skuteczne ataki zwiększając bramkową przewagę, zniechęcając HLD do gonienia wyniku. Można powiedzieć, że po przerwie na boisku istniała jedna drużyna i było nią IBM. Ostatecznie zawodnicy IBMu wygrywają aż 7:2 i zarówno podium jak i awans są dalej w zasięgu tej drużyny.
ProEko - Revo 3:1
Cenne 3 punkty dla ProEko
Źle się zaczął ten mecz dla Revo. Przez około 12 minut grali oni o jednego zawodnika mniej, a gdy już skompletowali skład to po chwili stracili bramkę. Mimo tego wcale nie można powiedzieć, że ProEko miało przewagę w tym starciu. Obie drużyny bardzo ambitnie podeszły do spotkania i w zasadzie co chwilę gościliśmy to pod jedną, to pod drugą bramką. Do przerwy jednak więcej trafień nie było i na kolejne emocje musieliśmy zaczekać do drugiej połowy. W niej zwiększył się napór ProEko i mimo, że Revo nie zaprzestawało swoich ataków, to za sprawą wicelidera rozgrywek oglądaliśmy te najgroźniejsze. Drużynie ProEko udało się zdobyć dwie bramki, ale dorobek ten byłby na pewno większy gdyby nie dobra postawa Wolskiego w bramce Revo. Dla graczy w czarnych strojach jedyną bramkę zdobył Michał Wosik i było to zdecydowanie za mało, aby pokonać rywala. Revo musi teraz oglądać się za siebie, gdyż jest na ostatnim bezpiecznym miejscu w tabeli. ProEko natomiast utrzymuje przewagę nad goniącą drużyną 4F i jak nie zacznie się dziać coś niedobrego to prawdopodobnie ekipa ta wróci na najwyższy szczebel rozgrywek.
II Liga C
Atal - IP GBSC 1:2
Dobra seria trwa!
IP GBSC po ważnej wygranej z Rigor Mortis tydzień temu chciało podtrzymać dobrą passę. Zadanie to jednak nie należało do najłatwiejszych, ponieważ Atal w zeszłym tygodniu znalazł sposób na lidera tabeli - zespół Polplast. Sztuka ta udała sie już w 11 minucie po pewnie wyegzekwowanych rzucie karnym i mimo odpowiedzi zawodników w czerwonych koszulkach w drugiej części gry końcówka ponownie należała do IP GBSC, które umocniło swoje miejsce na najniższym stopi podium.
Sappi - Rigor 3:4
Nie składali broni
Sappi po ostatniej porażce z FMCTI liczyło na zwycięstwo, lecz czwarty Rigor Mortis nie miał zamiaru im tego zadania ułatwiać. Pomimo tego Sappi trzykrotnie w tym meczu goniło wynik nie pozwalając ani na chwilę rozpędzić sie Rigor Mortis. Ostatecznie po emocjonującej końcówce Rogor odniósł zasłużone zwycięstwo którym odbił sobie zeszłotygodniowa porażkę.
Lanster - Polplast 2:9
Zgodnie z planem..
Od pierwszych minut tego spotkania bez większych niespodzianek, Polplast przeważał na boisku, podczas gdy Lanster stawiał na kontrę, czego efektem były dwie bramki. Na szczególna uwagę zasługuje jedna z nich, kiedy zawodnik w białej koszulce przejął piłkę, minął czterech rywali i uderzając przy słupku pokonał bramkarza Polplastu poprawiając humory po wysokiej porażce.
II Liga D
HCL Poland – EDF 4:1
Wykorzystali przewagę
Drużyna EDF przystąpiła do tego spotkania w 6-cio osobowym składzie, dopiero po pewnym czasie dotarł bramkarz oraz jeden zawodnik rezerwowy. HCL chciało wykorzystać ten fakt i nie napierali za wszelką cenę na bramkę, a starali się długo wymieniać między sobą piłkę, aby zmęczyć rywala. Pierwszego gola zdobyli dopiero po około 15-stu minutach gry, a niedługo potem podwyższyli na 2:0. Zawodnicy w zielonych koszulkach nie mieli jednak zamiaru się poddać o czym świadczy bramka kontaktowa zdobyta przed przerwą. Później okazało się również, że to tylko bramka honorowa, ponieważ HCL w drugiej połowie dołożyło jeszcze 2 trafienia i ustaliło wynik meczu na 4:1, co jak się później okazało umocniło ich na drugiej pozycji w tabeli. EDF dzielnie walczyło w tym spotkaniu, jednak zwyczajnie zabrakło im sił, a gdy znajdowali się przy bramce przeciwnika próbowali zbyt indywidualnie wykańczać sytuacje, przeciwnie do HCL, które praktycznie w każdej sytuacji próbowało rozklepać obronę rywala.
MPO Kraków – Colorex 1:5
Dominacja po przerwie
MPO pojawiło się na meczu z bardzo szeroką kadrą, aż 13-stu zawodników, natomiast zawodnicy Colorex mieli do dyspozycji jedną zmianę. Czwarta drużyna w tabeli rozpoczęła to spotkanie nieco lepiej, spokojnie i długo rozgrywali piłkę próbując się w ten sposób przedostać pod bramkę rywala. Mieli jednak spory problem z wykończeniem, brakowało spokoju. Zawodnicy Colorex włożyli dużo wysiłku na walkę w środku pola, co poskutkowało tym, że w pierwszej połowie nie stracili bramki, nawet gdy grali w osłabieniu. Jeżeli natomiast chodzi o atakowanie to starali się głównie kontrować, co w pierwszej odsłonie nie przyniosło jednak efektu. Na drugą połowę zawodnicy MPO wyszli chyba całkowicie nieskoncentrowani, stracili bramkę i pozwolili, aby to rywal przeważał na boisku. Colorex poszło za ciosem i zdobywało kolejne bramki grając na dużym luzie. Ich rywale całkowicie się pogubili, na tyle, że momentami podawali do przeciwnika. Stać ich było jedynie na bramkę honorową, która ustaliła wynik na 1:5.
Shell – Nidec 0:7
Musieli się rozbujać
W początkowym fragmencie spotkania zawodnicy Nidec popełnili masę indywidualnych błędów w obronie dając tym samym szanse rywalowi na zdobycie bramki. Po pewnym czasie zebrali się jednak w sobie i stopniowo zdobywali przewagę na boisku, stwarzając sobie kilka okazji. Szanse zawodników Shell wynikały albo z akcji skrzydłami, albo z błędów rywala. Do przerwy widać było sporo ambicji i walki, ale wynik nie został otwarty. Druga odsłona to dwie szybko zdobyte bramki przez drużynę Nidec i okres ich całkowitej dominacji. Shell chciało jeszcze powalczyć, co wiązało się z tym, że musieli się bardziej otworzyć. Gracze w zielonych koszulkach wykorzystali to z zimną krwią i systematycznie punktowali rywala, wygrywając ostatecznie aż 7:0, co było sporą niespodzianką biorąc pod uwagę miejsca obydwu drużyn w tabeli.
LGBS – ABB 3:4
Dowieźli
Od początku spotkania obydwie drużyny chciały narzucić swoje warunki gry, czego efektem była szybko zdobyta bramka przez LGBS. Zawodnicy ABB nie zamierzali jednak spuszczać głów, a w ręcz przeciwnie, ruszyli do odrabiania strat. Takie podejście sprawiło, że już po chwili udało im się wyrównać, a nie długo później wyjść na prowadzenie. Przy prowadzeniu cofnęli się i pozwalali przeciwnikowi rozgrywać piłkę na swojej połowie. Wydawało się, że wyrównanie jest kwestią czasu, jednak indywidualny błąd przy wyprowadzaniu piłki przyczynił się do tego, że ABB wyszło na dwubramkowe prowadzenie. W drugiej połowie mecz się bardziej otworzył, atakowali raz jedni, raz drudzy. Jedna z akcji przyniosła bramkę kontaktową strzeloną przez dobrze tego dnia dysponowanego Kamila Kobylca. LGBS chciało pójść za ciosem i wyrównać, nadziali się jednak na kontratak ze strony rywali i znów przegrywali dwoma bramkami. Taki stan rzeczy też nie utrzymał się długo, po jednym z rzutów rożnych znów udało im się zbliżyć do rywala. Końcówka to napór LGBS, który nie przyniósł jednak skutku.
Dragon – Rolls-Royce 0:5
Po utrzymanie
Początek spotkania to próby rozgrywania piłki ze strony Rolls-Royce, które początkowo były jeszcze nieudolne i wyniknęło z nich kilka strat. Głównie one były powodem okazji bramkowych dla Dragona. Czym dalej w mecz, tym zawodnicy grający w niebieskich koszulkach wyglądali lepiej. Do przerwy jednak prowadzili tylko 1:0. Druga odsłona to dużo więcej groźnych akcji ze strony Rolls-Royce, głównie strzałów z dystansu, które minimalnie mijały słupek. Zawodnicy Dragona grali w tym fragmencie bez ładu i składu, nie mieli praktycznie okazji. Nie byli już też tak skuteczni w obronie, czego efektem była wysoka porażka 0:5.