II LIGA B
Biprotech 4:5 Airport Taxi
W meczu inaugurującym zmagania II kolejki naprzeciw siebie stanęły drużyny - Biprotech i Airport Taxi. Przez pierwsze 10. minut oglądaliśmy wyrównaną walkę, w trakcie której piłka aż cztery razy lądowała w siatce. Wynik 2:2 po bramkach Krzysztofa Wójcika, Stanisława Banacha (Biprotech), Tomasza Ziółko i Kamila Piórkowskiego (Taxi), utrzymał się do przerwy. W drugiej części spotkania widać było, że akcje lepiej konstruują goście. Jednak, dzięki dobrej postawie bramkarza Biprotechu, można było odnieść wrażenie, iż mecz musi zakończyć się remisowym rezultatem. Nic bardziej mylnego. Tak naprawdę dopiero teraz rozpoczął się prawdziwy piłkarski spektakl. Zgromadzeni kibice obejrzeli kolejną skuteczną wymianę ciosów. Do siatki trafiali – Banach, Lipa, a także Piórkowski i Baster.
Gdy wydawało się, że to gospodarze są bliżsi strzelenia zwycięskiej bramki, Taksówkarze przeprowadzili akcję za trzy punkty. Gola na 5:4 strzelił Kamil Piórkowski, kompletując hattricka. Sekundę później arbiter zakończył spotkanie i zawodnicy Airport Taxi mogli świętować drugie zwycięstwo w sezonie.
Kambud 4:3 Napad.pl
Pojedynek Kambudu z Napadem dostarczył kibicom wielu emocji. Od pierwszego gwizdka piłkę lepiej wymieniali goście i szybko zarysowała się ich przewaga optyczna. Na premierowe trafienie musieliśmy czekać do 4. minuty, kiedy to strzał z dystansu oddał Mariusz Nawrot, piłka zaliczyła jeszcze rykoszet od obrońcy i wpadła do siatki obok bezradnego bramkarza. Warto dodać, że pionierem całej akcji był Robert Ziółko, który znów pokazał, że potrafi się świetnie zastawiać. Kambud, od tej pory, starał się naciskać rywala, ale defensywa Napadu była bardzo szczelna. Obronie gości, pod koniec pierwszej połowy, przydarzył się jednak jeden błąd. Defensorzy, wraz z goalkeeperem, nie dogadali się kto ma przejąć lecącą wysoko w górze piłkę. Ten moment zawahania Marcin Klimas i zapakował piłkę do świątyni Michała Wąsowskiego.
Druga odsłona była zupełnie innym meczem, w którym trochę skuteczniejsi byli gospodarze. Walka do samego końca dała wynik końcowy 4:3 i trzy punkty zespołowi Kambudu. Goście mogą sobie pluć w brodę, gdyż wystarczyło tylko utrzymać prowadzenie 3:2 z 35. minuty. Ostatnie sekundy należały jednak do pomarańczowych, którzy rzutem na taśmę wyszarpali to zwycięstwo.
ICar II 5:2 Awex
We wtorkowy wieczór drugi skład ICara podejmował Awex. Goście, w przeciwieństwie do rywala, nie wygrali jeszcze meczu w tym sezonie. To dawało nam nadzieję na wyrównane spotkanie i zacięty bój o ligowe punkty. Jak się później okazało, gracze Awexu tylko w pierwszej części spotkania dotrzymywali kroku Taksówkarzom, a nawet dwukrotnie wychodzili na prowadzenie (bramki Marcina Antkiewicza i Przemysława Żylskiego).
Druga odsłona nie była już tak dobra w wykonaniu drużyny gości. Trzeba przyznać, że gracze ICara wykazali się niezłą skutecznością. Pięć bramek, autorstwa Damiana Majewskiego, Rafała Piątka (2), Dawida Solarza i Radosława Wilka, dały drużynie żółtych trzy punkty. Na wyróżnienie zasłużył bramkarz gospodarzy, Stanisław Klimowicz, który kilka razy ratował swój zespół z niemałych tarapatów.
INTERIA.PL 12:1 Dragon
Pogrom, pogrom i jeszcze raz pogrom! Tak w jednym zdaniu można opisać to co działo się na boisku w meczu, w którym Interia podejmowała zespół Dragona. Dla gości spotkanie od początku nie układało się najlepiej – dwie szybkie bramki spowodowały załamanie ducha walki w ekipie pomarańczowych. Trzeba jednak przyznać, że Interia była o klasę lepszym zespołem i zasłużenie wygrała. Na listę strzelców wpisali się Krystian Gruszczyński (5), Aleksander Mika (2), Rafał Walerowski, Kornel Dulęba, Marcin Kolonko, Andrzej Barański i Łukasz Międzik. Smoki tylko raz, na otarcie łez, znaleźli drogę do siatki rywala. W dosłownie ostatniej akcji tego meczu na bramkę Interi popędził Zbigniew Olesiński i wpakował piłkę do świątyni przeciwnika.
Zawodnikiem spotkania został Krystian Gruszczyński. Napastnik Interi zdobył pięć bramek i zaliczył jedną asystę. Portalowcy, po wysokiej porażce z Airportem, odegrali się na Dragonie i dziś są na czwartym miejscu w lidze.
„Przybylski DV-BOX" 1:1 Nafta Kraków
W meczu na zakończenie II kolejki II Ligi B naprzeciw siebie stanęły „Przybylski DV-BOX" i Nafta Kraków. W mecz lepiej weszli Nafciarze i już w 2. minucie przed szansą stanął Max Dobroszyński, ale jego strzał minimalnie minął bramkę „Przybylskiego". Po chwili gospodarze odpowiedzieli – w sytuacji sam na sam z goalkeeperem Nafty znalazł się Tomasz Biesiaga, ale tym razem lepszy okazał się bramkarz. W pierwszej połowie oglądaliśmy jeszcze trzy warte uwagi zdarzenia: piekielnie groźny strzał Pawła Bruda (Nafta), żółtą kartkę za niesportowe zachowanie dla Dobroczyńskiego i wreszcie bramkę Kuby Kacprzaka na 1:0 dla Nafty. Na początku drugiej połowy, po raz kolejny z dobrej strony pokazał się Kacprzak. Zawodnik gości posłał bardzo ładne, otwierające podanie pomiędzy nogami rywala, lecz jego kolega przegrał pojedynek z Dariuszem Szewczykiem. Nafta prowadziła, minuty upływały i gdy wydawało się, że goście dowiozą wynik 1:0 do końcowego gwizdka, „Przybylski DV-BOX" przeprowadziło zabójczą kontrę. Szczęśliwcem, który dał remis swojej drużynie był Tomasz Biesiaga. Nie mogło być inaczej – nagroda MVP powędrowała właśnie w jego ręce.
Rezultat 1:1 sprawia, iż Nafta spada na drugie miejsce. Czy odzyska fotel lidera? Przekonamy się już za tydzień!
II LIGA C
OSTC 5:4 Amway
Pierwszym spotkaniem tego wieczoru na obiekcie Com-Com Zone był pojedynek OSTC kontra Amway. Spotkanie było prowadzone w szybkim tempie i zakończyło się wynikiem 5:4 dla gospodarzy. Warto dodać, że obie ekipy stworzyły ciekawe dla oka widowisko, grały otwarty futbol co skutkowało wieloma sytuacjami bramkowymi. Do siatki trafiali – dla gospodarzy Marcin Pietrzyk, Jacek Midziak, Paweł Piętka i Jerzy Kornaś, dla gości Andrei Checiches (3) i Marcel Belder. Pierwszy z nich popisał się hattrickiem, lecz nawet to nie pomogło jego ekipie wygrać. Dzięki wygranej OSTC wskakuje na ligowe podium i po dwóch kolejkach ma komplet punktów. Amway jest bardzo pechową drużyną - przegrywają kolejny mecz, który przy odrobinie szczęścia można było nawet wygrać.
Apply 1:3 Kolporter
W II kolejce II Ligi C spotkały się drużyny Apply Poland i Kolportera. Po dość wyrównanym pojedynku, lepsi okazali się goście. Dystrybutorzy prasy skuteczniej kończyli swoje akcje i zasłużenie pokonali ekipę Apply. Goście nie ustrzegli się jednak błędów w obronie – jeden z nich skutkował utratą gola, którego strzelił Łukasz Bednarz. Po stronie Kolportera, na listę strzelców wpisali się Janusz Dziaduła, Mariusz Janik i Mariusz Wojtyga.
Pomarańczowi odnieśli pierwsze zwycięstwo w sezonie i z dorobkiem trzech punktów, okupują siódmą pozycję w tabeli.
Tauron Dystrybucja 3:7 Gray Line
We wtorkowy wieczór ciężkie zadanie czekało na zawodników Tauronu. Ich przeciwnikiem był bowiem Gray Line, w składzie którego grają tacy zawodnicy jak Marcin Kuźba, Mariusz Jop czy Konrad Gołoś. Przez długi czas gospodarze starali się dotrzymywać kroku dobrze zorganizowanemu rywalowi, jednak w drugiej połowie nie starczyło sił. Gray Line mądrze grało piłką, nie pozwalając przeciwnikowi na zbyt wiele. Goście siedmiokrotnie pakowali piłkę do siatki Tauronu za sprawą – Mariusz Jopa (3), Marcina Kuźby, Roberta Janura, Michała Karawana i Konrada Gołosia. Nie można również zapominać o czterech asystach Romana Lovu.
Zawodnicy Gray Line, z kompletem sześciu punktów, liderują w ligowej tabeli.
RMF Maxxx 7:1 Sklepy Kocyk
W przedostatnim meczu wtorkowego wieczoru, RMF Maxxx podejmował firmę Sklepy Kocyk. Gospodarze potwierdzili, że są bardzo walecznym zespołem i pewnie wygrali - 7:1. Bramki dla Radiowców zdobywali Konrad Mostowik (3), Jarosław Pioterczak, Oskar Kraciński (2) i Karol Kościółek. Honorowe trafienie dla Sklepów zaliczył Artur Burkiet.
RMF Maxxx świetnie rozpoczyna jesienne rozgrywki – od dwóch pewnych zwycięstw. Pierwsze dwa spotkania pokazały, że to może być sezon Radiowców.
Leader Service International 4:10 Nidec
W meczu kończącym zmagania II kolejki zmierzyły się Leader Service i Nidec. Ubiegłotygodniowe potyczki obu zespołów mogły wskazywać na to, iż faworytem wtorkowego spotkania będą gospodarze. Po raz kolejny przekonaliśmy się, że nie należy oceniać zespołów po jednym meczu - Nidec po prostu nie mógł, w pierwszym meczu z Gray Line, rozwinąć skrzydeł i przegrał bardzo wysoko. Dziś było inaczej. To goście dyktowali warunki na boisku i zasłużenie wygrali. Goalkeeper Leadera, który przed tygodniem zachował czyste konto, musiał aż 10 razy wyciągać piłkę z siatki. Skutecznie akcje Nideca wykańczali: Damian Widomski (2), Radosław Derbaś (2), Wojciech Suder (3), Tadeusz Pytraczyk (2). Drużynie gospodarzy honor uratowali Grzegorz Gawor i Kamil Tęczar (3).
Po bardzo udanym początku, Leader został sprowadzony na ziemię. Zawodnicy Nidecu pokazali, że grać w piłkę potrafią i pewnie niedługo zobaczymy ich w ligowej czołówce.
