Pierwszy triumf A.S.A...

 Gazownicy Krakowscy – Rent Express 11:5
Pierwszy mecz VIII kolejki w grupie D zakończył się czwartą w sezonie wygraną Gazowników, będącą jednocześnie czwarta ligową porażką ich rywali. Jej rozmiary są w dużej mierze wynikiem tego, że całą drugą połowę ekipa gości grać musiała w szóstkę, po kontuzji jednego ze swoich piłkarzy. Zanim opuścił on boisko, starcie było bardzo wyrównane. Toczone w szybkim tempie, z dużą ilością sytuacji podbramkowych mogło się podobać, tym bardziej, że obie drużyny szły "gol za gol", nie pozwalając drugiej stronie na wypracowanie sobie większej niż jeden gol przewagi. Niestety, po zmianie stron i wspomnianym osłabieniu Rent Expressu widowisko zrobiło się bardzo jednostronne. Goście nie byli w stanie, grając w szóstkę, przeciwstawić się rozpędzonym Gazownikom i dotrzymywali im kroku jedynie do stanu 5:5. Później gole zdobywali już tylko granatowi. Najwięcej, bo aż pięć razy do ich siatki trafił Tomasz Ciastoń. Trzykrotnie czynił to Bogdan Król, dwa gole zdobył Krzysztof Kozioł a jedenaste trafienie dołożył Piotr Froński. Spośród piłkarzy szóstego obecnie w tabeli Rent Expressu najskuteczniejszy okazał się, z dwoma golami, Robert Stec. Trzy pozostałe bramki były zasługą Dustina Nowaka, Piotra Brodowskiego oraz Wojtka Zięby.

KPR – Extend Vision 3:1
Drugie starcie wieczoru, pomiędzy piątym KPR a zamykającym stawkę drużyn Extend Vision obfitował w emocje. Teoretycznie faworytem była ekipa gospodarzy, ale Piotr Waśkiewicz i spółka zawiesili poprzeczkę bardzo wysoko. W pierwszej części gry oglądaliśmy sporo ich grożnych sytuacji, że wspomnieć tu chociażby o strzale wspomnianego, grającego z "11" Waśkiewicza, któremu do zmieszczenia piłki w okienku zabrakło zaledwie centymetrów. Niebiescy też jednak nie próżnowali. W dogodnych sytuacjach do zdobycia gola znajdowali się między innymi Adam Curyło i Grzegorz Marczyk, lecz i oni póki co nie mogli znaleźć drogi do bramki. Ta w końcu jednak padła, tyle że po przeciwnej stronie boiska. Jedyne trafienie, jakie oglądaliśmy przed przerwą to dzieło Pawła Gęcy, który wprawił w istną euforię zarówno kibiców szarych, jak i kolegów z drużyny. Jak się jednak potem okazało, były to miłe złego początki. Co prawda Extend Vision udało się utrzymać prowadzenie do przerwy, druga połowa należała już zdecydowanie do niebieskich, którzy okazali się znacznie skuteczniejsi od swojego przeciwnika, co okazało się kluczem do sukcesu. Obraz gry nie uległ bowiem znacznej zmianie i mecz z boku wciąż wyglądał na bardzo wyrównany. Ostatecznie KPR zwyciężył 3:1 po golach Marczyka i Curyło, którzy tak zajadle próbowali pokonać golkipera gości jeszcze przed zmianą stron, oraz Tomasza Skorupy, dla którego było to czwarte w sezonie trafienie.

Food Care – Korporaci 7:6
Starcie lidera, Food Care z Korporatami nie zapowiadało się na aż tak pasjonujące, jakim było w istocie. Pomarańczowi wznieśli się jednak na wyżyny własnych umiejętności i sprawili, że gospodarze najedli się strachu. Od początku odważna i waleczna gra zespołu Kamila Waszkiewicza przynosiła efekty w postaci sytuacji podbramkowych, z których jedną w końcu udało się wykorzystać. Podrażniony Food Care ruszył do ataku i zdołał dość szybko wyrównać. Kiedy trafił na 2:1 wydawało się, że od tej pory kontrolował będzie przebieg meczu. Nic jednak bardziej mylnego. Ambitni Korporaci nie poddali się i jeszcze przed przerwą zdołali ponownie objąć prowadzenie, dwukrotnie obnażając słabość defensywy czarnych. Po zmianie stron, kiedy zdobyli swoją najpierw czwartą a następnie piątą bramkę mało kto wierzył już, że lider będzie w stanie odrobić straty. Po nieprawdopodobnej pogoni udało mu się jednak najpierw doprowadzić do remisu (6:6) a potem, w samej końcówce pójść za ciosem i zdobyć zwycięskiego gola. Ogromny udział w tym sukcesie miał Konrad Nowakowicz, który czterokrotnie wykładał piłkę partnerom, oraz Tomasz Krok, który zaliczył hat-tricka. W ekipie Korporatów aż pięć razy trafiał Kamil Waszkiewicz.

Art Black – Scarsenal 7:1
Kolejna, po grającym wcześniej liderze, ekipa ze ścisłej czołówki, Art Black zmierzyć się musiała z groźną drużyną Scarsenalu. I faktycznie, goście potwierdzili, że poza zgraniem nie brakuje im praktycznie niczego, by już wkrótce dołączyć do czołówki. Długo opierali się atakom czarnych, samemu parokrotnie zagrażając bramce rywala. Dobrze dysponowany Grzegorz Bernacki wyłapywał jednak wszystkie strzały żółtych i uruchamiał szybkimi podaniami obrońców. Ci doskonale współpracowali z atakiem, co w efekcie przyniosło w końcu bramkę na 1:0 po strzale z dystansu Rafała Witaszka. Kiedy chwilę później ten sam gracz zdobył drugiego gola, wydawało się, że gospodarze złapali odpowiedni rytm. Jednak mimo, że dalej nacierali, długo nie mogli strzelić po raz trzeci. Duża w tym zasługa Piotra Zielowskiego, który popisywał się niezłymi interwencjami i wspomagał cennymi wskazówkami obronę. W końcu jednak skapitulował i Art Black na przerwę schodził z trzybramkową przewagą. Po zmianie stron udało mu się ją jeszcze powiększyć, dokładając cztery kolejne gole. Przy stanie 4:0 dla czarnych swojego jedynego jak się potem okazało gola zdobyli żółci. Artur Kursin dał swoim kolegom cień nadziei, lecz piąta bramka zdobyta przez gospodarzy wyleczyła ich z marzeń. Poza Witaszkiem trafiali też Tomasz Sobczyk (2 gole) i Tomasz Kokoszka (3).

Galaxy Hotel – Lynka 11:1
Ostatni mecz wieczoru był zarazem, niestety, najbradziej jednostronnym. Galaxy Hotel nie dał szans Lynce, która jednak zaczęła dość ambitnie, obejmując prowadzenie. To były jednak miłe złego początki. Kolejne minuty upływały pod znakiem dominacji piłkarzy w białych strojach, którzy przez długie fragmenty meczu zamykali niebieskich na ich własnej połowie. Efektem tego musiały być gole. I rzeczywiście, szybko Norbert Olszewski strzelił dwa gole i wyprowadził gospodarzy na prowadzenie, które dało im więcej luzu. Przed przerwą Galaxy udało się jeszcze trzykrotnie trafiać do siatki bramki strzeżonej przez Mateusza Siedlarczyka. W drugiej odsłonie gracze hotelowej ekipy czynili to jeszcze sześciokrotnie i przekroczyli tym samym magiczną barierę dziesięciu goli w meczu. Biali dość sprawiedliwie podzielili się bramkowych dorobkiem. Najwięcej goli zdobył co prawda Olszewski (3), ale aż trzech zawodników trafiało dwukrotnie. Byli to Bartosz Polański, Grzegorz Guzik oraz Grzegorz Pełzak. Na listę strzelców, z jednym golem na koncie wpisali się też Łukasz Szmit i Bogdan Błasiak.
Wynik pokazuje, że drużynę Lynki czeka sporo pracy, zwłaszcza nad grą w defensywie. Atak prezentuje się bowiem całkiem nieźle i choć może nie potwierdził tego akurat w tym spotkaniu, jest chyba najsilniejszą formacją niebieskich.

iCar I – Oknoplast mecz zweryfikowany, jako walkower 5:0 (wynik z boiska 2:3)
iCar rozpoczął mecz z podobnie jak on, aspirującym co najmniej do ligowego podium Oknoplastem od mocnego uderzenia. Bramka na 1:0 dla gospodarzy poddenerwowała jednak białych, którzy ruszyli do odrabiania strat. Poszło im to całkiem dobrze - jeszcze przed przerwą udało się im bowiem objąć prowadzenie. Kiedy po zmianie stron gracze gości zdobyli swoją trzecią bramkę stało się jasne, że takiej przewagi nie wypuszczą już z rąk. Co prawda żółci zdobyli kontaktowego gola, lecz na więcej defensywa Oknoplastu już nie pozwoliła. Wygrana w tym dość wyrównanym meczu padła zatem łupem zespołu Daniela Suchana po bramkach tego właśnie piłkarza oraz Kamila Jelenia i Dariusza Zająca. Dla iCara strzelali Tomasz Czerwiec oraz Dawid Wrzodek.
Czynnikiem decydującym o sukcesie była chyba przewaga gości w wyszkoleniu technicznym, które pozwalało na różne sposoby zaskakiwać rywala. Dzięki trzem oczkom Oknoplast ma już sześć punktów przewagi nad trzecim w tabeli Auto-Gumem i powoli chyba przestaje go interesować, co dzieje się za plecami. Strata do lidera, Art- Gumu jest jednak spora i wielką niewiadomą jest, czy graczom w białych trykotach uda się ją zniwelować.


Delphi/InterCars – A.S.A 6:7
Drugi w kolejności mecz wieczoru był starciem wracającego, jak się wydawało, na właściwe tory InterCars z A.S.A, która jak do tej pory pozostawała bez punktów. Był to jednak zdecydowanie najlepszy mecz w sezonie drużyny Bolesława Michałowskiego, która pokonała swojego rywala 7:6. Kibicie oglądający to spotkanie prawdziwie usatysfakcjonowani czuć się mogli jednak dopiero w drugiej połowie. Pierwsza zakończyła się bowiem skromnym 1:1 i w miarę wyrównaną grą obu ekip. Zmiana stron przyniosła istną kanonadę A.S.A. Gospodarze, nim się spostrzegli, już przegrywali 6:1. Niemal każda drużyna w takiej sytuacji powoli zaczęłaby się godzić z porażką, lecz nie oni. Ruszyli do odrabiania strat i choć początkowo szło im to z różnym powodzeniem, to po chwili przycisnęli gości tak mocno, że nie byli oni w stanie skutecznie się bronić. Padał gol za golem i tylko upływający czas był jedyną nadzieją granatowych na dowiezienie zwycięstwa do końca. Szczęśliwie, sędzia zagwizdał po raz ostatni, kiedy licznik po stronie czerwonych zatrzymał się na sześciu. Ostatni w tabeli zespół odniósł swoje pierwsze w Ekstraklasie zwycięstwo. Aż cztery gole dla A.S.A zdobył Paweł Matera. Po jednym dołożyli Kamil Bąk, Jakub Pieprzyk oraz Bolesław Michałowski. W drużynie InterCars po dwie bramki pradły łupem Marcina Domonia oraz Michała Banasia, poza którymi do siatki trafiali jeszcze Piotr Michniak i Piotr Kapusta.


Auto-Gum – Art-Gum 0:3
Lider nie dał szans drużynie gospodarzy i pewnie zwyciężył, choć do przerwy prowadził tylko 1:0 po strzale Mirosława Mikołajczyka. Beniaminkowi , powracającemu do elity po roku nieobecności nie sprzyjało jednak szczęście. Nie wykorzystał on paru dogodnych sytuacji, dodatkowo, po jednym ze strzałów piłka zatrzymała się na poprzeczce.
Jeszcze więcej pecha mieli piłkarze gospodarzy po przerwie. Po sprawnej akcji całej ekipy przed pustą bramką stanął Damian Korfel, lecz w sobie tylko znany sposób nie trafił do siatki. Trafił za to po raz drugi Art-Gum – tym razem po uderzeniu Dariusza Gębali. Ten gol sprawił, że rywale musieli ruszyć do jeszcze żywszego odrabiania strat. Niestety, nie wykorzystywali kolejnych sytuacji i kiedy piłkę w bramce umieścił Piotr Konieczny jasne się stało, że lider zgarnie w tym meczu trzy punkty.
Porażka Auto-Gumu w bezpośrednim pojedynku z liderem oznacza, że ten ma już nad swoim przeciwnikiem aż sześć punktów przewagi. Gospodarze będą musieli wspiąć się na wyżyny, chcąc odrobić aż tak dużą stratę.


Especto – Centroclima 2:4
Przedostatni pojedynek wieczoru upłynął pod znakiem sporych emocji. To bardzo wyrównane spotkanie rozpoczęło się od prowadzenia Centroclimy, która wykorzystała chwilę słabości defensywy czarnych. Ci jednak nie wyobrażali sobie porażki w tym meczu i z animuszem zaatakowali białych, co przyniosło im skutek w postaci goli. Do przerwy w tym wyrównanym meczu mieliśmy 2:2 i w perspektywie kolejne 20 minut pełne wrażeń. Zakończyło się ono zdobyciem dwóch bramek przez gości i tym samym ich zwycięstwem, 4:2. Nie przyszło ono jednak łatwo. Obie ekipy nie odkładały nóg i miały sporo wzajemnych pretensji, co zaowocowało żółtymi kartkami dla Kamila Witka z Especto oraz Tomasza Bisikiewicza i Pawła Komisarka z Centroclimy. Ten ostatni, strzelając dwa gole, walnie się przyczynił do odniesienia sukcesu. Pozostałe trafienia dla białych były zasługą Artura Nazarewicza i Mariusza Wyroby. W ekipie czarnych instynktem strzeleckim wykazywali się również przywoływany wcześniej Witek oraz Marcin Fudali.
Centroclima nadal punktuje i po ewentualnej wygranej w zaległym meczu ma szanse na trzecie miejsce w tabeli. Especto przegrywa z kolei po raz szósty i wydaje się, że nie będzie walczyć o nic więcej niż o utrzymanie w elicie.


ProEko – Komputeo 5:4
Niemal równie emocjonujące co poprzednie było ostatnie spotkanie wieczoru, pomiędzy ProEko a Komputeo. Zakończyło się ono wygraną zespołu gospodarzy, jednak odniesioną zaledwie jedną bramką. Pomarańczowi zawiesili bowiem poprzeczkę bardzo wysoko i nie pozwalali zielonym zanadto się rozpędzić. Sami wielokrotnie zagrażali bramce rywala, czego efektem były zdobywane gole. Ich licznik zatrzymał się na czterech, spośród których dwie zdobył Adam Rogala a po jednej Piotr Trzeniec i Paweł Wąs. Zieloni potwierdzili, że stanowią bardzo zgrany kolektyw – aż pięciu graczy ProEko zdobyło bowiem po golu. Byli to: Jarosław Wawrzyk, Bartek Suski, Grzegorz Gorzkowski, Krzysztof Chmiel oraz Marcin Krzyśko.
Dzięki zwycięstwu zieloni plasują się na szóstym miejscu w tabeli i są na czele grupy pościgowej za czołówką. Komputeo, z czterema tylko punktami na koncie, wobec wygranej dobrze sobie znanej z poprzedniego sezonu drużyny A.S.A ma już tylko o oczko więcej niż ostatni w tabeli team granatowych.

Marcin Kluska

Masz pytania? Porozmawiaj Dyrektor ds. sprzedaży
i marketingu
T: +48 505 165 566 m.kluska@biznesliga.pl Zadaj pytanie

Kamil Dulański

Masz pytania? Porozmawiaj Administracja rozgrywek
T: +48 505 200 998 biuro@biznesliga.pl Zadaj pytanie

Tomasz Duda

Masz pytania? Porozmawiaj Grafika || Video
Social media
Sprzedaż strojów
T: 530 713 312 t.duda@biznesliga.pl Zadaj pytanie