Podsumowanie II Ligi B...

 Awex
Przebieg sezonu: Awex zamyka tabelę, choć nie zgromadził najmniej punktów. Niestety, dwa walkowery, jakie mu się przytrafiły i związane z tym sześć ujemnych punktów spowodowały, iż to właśnie zieloni znaleźli się na ostatnim miejscu. Co ciekawe, początek sezonu mieli bardzo udany – przez dwie kolejki byli nawet na trzecim miejscu. Potem jednak forma gdzieś uciekła i rozpoczął się lot w dół.

Najlepszy mecz: Pokonanie w piątej kolejce Napad.pl. Goście, którzy rozgrywki zakończyli na trzecim miejscu musieli uznać wyższość zielonych, którzy tego wieczoru grali jak z nut. Udawało się im wszystko. Wygrana ta przyszła w szczycie ich formy – właśnie bowiem po czwartej i piątej serii gier Awex zajmował w stawce trzecią lokatę.

Niespodzianka: Miejsce w tabeli i odpuszczenie dwóch spotkań. Po zielonych można się było spodziewać znacznie więcej. Niestety, splot niefortunnych okoliczności oraz duża doza pecha spowodowały, że nie dane im było nawet dokończyć sezonu. Ostatnia lokata na pewno, delikatnie mówiąc, nie satysfakcjonuje piłkarzy Awexu, zatem należy mieć nadzieję, że sportowa złość w następnym sezonie pozwoli im się odegrać z nawiązką.

Gwiazda: Awex miał olbrzymie kłopoty ze zdobywaniem goli. Strzelił ich, w przeciągu całego sezonu tylko 36. Na każde spotkanie przypadały więc średnio tylko dwa zdobyte gole. Najskuteczniejszym graczem zielonych był Dawid Solarz i to do niego wędruje wyróżnienie. Jednak tylko siedem trafień to na pewno wynik poniżej oczekiwań...

Icar II
Przebieg sezonu: Icar nie zaliczy tych rozgrywek do udanych. Przedostatnie, dziewiąte miejsce i aż trzynaście przegranych meczy to wynik, nie bójmy się tego powiedzieć, fatalny. Ani przez moment żółci nie byli wyżej niż na piątym miejscu w tabeli. W końcówce sezonu znaleźli się za to nawet na ostatnim miejscu, z którego ostatecznie udało im się wydobyć. Choć to akurat dla nich chyba marne pocieszenie...

Najlepszy mecz: Zwycięstwo nad Interią w V kolejce. W starciu z rywalem, który miał ambicję znalezienia się na ligowym podium żółci zagrali bardzo dobrze i odnieśli pewne zwycięstwo. Błyszczał wtedy zwłaszcza Łukasz Wójcik, który zdobył w wygranym 6:4 spotkaniu aż pięć goli. Szkoda że ani jemu, ani kolegom nie udało się już później zaprezentować podobnej formy.

Niespodzianka: Tragiczna wręcz gra w rundzie rewanżowej. O ile w pierwszej serii gier żółci wygrali cztery spotkania, o tyle w drugiej zwyciężyć nie udało im się już ani razu. Jedynym ich osiągnięciem był remis. Poza tym zanotowali aż osiem porażek. Kryzys zespołu był zatem wielki. Czy już przeminął, pozostanie się przekonać na starcie kolejnych rozgrywek.

Gwiazda: Łukasz Wójcik. Wspominany wcześniej kanonier w całym sezonie zdobył 17 goli. Niewiele zabrakło mu, by była to połowa wszystkich trafień zespołu. Jego forma powinna być dla kolegów wzorem i iskrą, konieczną do przełamania wielkiego kryzysu, w jakim się właśnie znaleźli.

Kambud
Przebieg sezonu: Specjaliści od remisów – to najkrótsza charakterystyka pomarańczowych. W całym sezonie aż sześciokrotnie dzielili się oni punktami z przeciwnikiem, zdecydowanie nie mając sobie pod tym względem równych w całej lidze. Niestety, punktowo nie wyglądało to już tak dobrze. Cztery wygrane pozwoliły wyprzedzić jedynie Icara i Awex. Kambud ma jednak czego żałować – gdyby chociaż połowa ze zremisowanych przez niego meczy zakończyłaby się zwycięstwem, bez kłopotu znalazłby się na piątej lokacie.

Najlepszy mecz: Remis z Przybylskim w IX kolejce. Rozpędzona ekipa niebieskich miażdżyła kolejnych rywali i wydawało się, że z Kambudem również nie będzie mieć większego kłopotu. Niespodziewanie jednak pomarańczowi zagrali bardzo dobrze w obronie i stracili tylko jedną bramkę. Ponieważ udało im się ponadto samemu trafić do siatki, podział punktów stał się faktem.

Niespodzianka: Patent na remisy. Jak to możliwe, że ekipa, która nie wyróżnia się ani rewelacyjnym atakiem, ani bezbłędną obroną potrafi dzielić się punktami nawet z najlepszymi? Sekret tkwi chyba w zgraniu zespołu, który niekiedy w ciemno potrafi rozgrywać między sobą piłkę. Kambud przegrał tyle samo meczy co trzeci w tabeli Napad.pl. Jeżeli popracuje nad tym, by remisy przekuwać w zwycięstwa, kolejny sezon może być dla niego piękny.

Gwiazda: Stanisław Ziarko. Najlepszy członek kolektywu pomarańczowych zgromadził w całym sezonie dziewięć trafień. To niezbyt imponujący wynik, lecz pamiętajmy, że jak na drużynę, która swoją siłę opiera na współdziałaniu to i tak osiągnięcie godne wyróżnienia.

Biprotech
Przebieg sezonu: Biprotech najdłużej z wszystkich ekip przebywał na ostatnim miejscu. Łącznie stawkę zamykał przez osiem kolejek, lecz dzięki dość udanej końcówce sezonu zdołał wskoczyć aż na siódmą lokatę. A mogło być nawet lepiej, ponieważ z szóstym Dragonem przegrał jedynie bilansem bezpośrednich spotkań. Do piątej Interii stracił z kolei tylko trzy oczka, co również nie jest złym wynikiem.

Najlepszy mecz: Podwójna wygrana z Naftą. O ile z pozostałymi przeciwnikami Biprotech radził sobie ze zmiennym szczęściem, o tyle na Naftę ewidentnie miał jakiś patent. Znacznie wyżej notowany w tabeli zespół dwukrotnie odesłał z kwitkiem, nie pozostawiając mu złudzeń i odnosząc wysokie i co ważne, przekonujące wygrane. Biali mogą tylko żałować, że w spotkaniach z innymi ekipami z czołówki nie szło im równie dobrze.

Niespodzianka: Stosunkowo niezła postawa defensywy. Jak na zajętą lokatę Biprotech stracił bardzo mało goli (68). Dla porównania, wyprzedzający go tylko bilansem spotkań Dragon aż 93 razy wyciągał piłkę z siatki. Jeżeli progres w grze obronnej będzie postępował także w kolejnym sezonie, biali mogą w stawce namieszać.

Gwiazda: Maciej Brzyski. 12 trafień tego gracza to najlepsze osiągnięcie z całego zespołu. Spośród 41 łącznie strzelonych goli ten napastnik zdobył tylko nieco mniej niż 1/3. Myśląc o kolejnym sezonie w wykonaniu Biprotechu można by powiedzieć: dobre proporcje – za małe liczby.

Dragon
Przebieg sezonu: Dragon przez większą część sezonu błąkał się po samym dole tabeli. Długo nie mógł wydobyć się z ostatniego miejsca, lecz gdy w końcu się to udało (po V kolejce), jego gra zaczęła wyglądać nieco lepiej. Prawdziwego rozpędu nabrała jednak dopiero w samej końcówce. Seria dobrych meczy i zdobywane punkty pozwoliły przeskoczyć Dragonowi na siódmą lokatę, na której to zakończył ostatecznie rozgrywki. Patrząc przez pryzmat całego sezonu – to wynik więcej niż dobry.

Najlepszy mecz: Podobnie jak wcześniej u Biprotechu, będą to dwa spotkania... z Biprotechem właśnie. O ile biali mieli patent na Naftę, o tyle pomarańczowi zdają się go mieć właśnie na drużynę Macieja Brzyskiego. Dwie wygrane z jego zespołem, poza sześcioma zdobytymi punktami, przesądziły także o szóstym miejscu Dragona. Wyprzedził on bowiem Biprotech jedynie bilansem bezpośrednich meczy.

Niespodzianka: Przebudzenie w końcówce sezonu. Po fatalnym początku wydawało się, że Dragon może stać się dla innych dostarczycielem punktów, co dla młodej ekipy z ambicjami mogłoby być ciosem nie do zniesienia. Na szczęście dość szybko okazało się, że pomarańczowi w piłkę grać potrafią, podobnie jak pokonywać teoretycznie silniejszych rywali.

Gwiazda: Grzegorz Jaros. Typowy egzekutor, który poza 15 strzelonymi golami zaliczył jeszcze trzy asysty. Z debiutu w Biznes Lidze może być chyba zadowolony. Teraz jednak pora pokazać coś więcej.

Interia.pl
Przebieg sezonu: Ktoś, kto obstawiałby dopiero piątą lokatę Interii, mógłby zgarnąć całkiem duże pieniądze. Czarni swoją postawą w tym sezonie rozczarowali. Mieli walczyć o podium, może nawet o awans do I ligi a tymczasem udało się im wywalczyć dopiero piątą lokatę. Do trzynastej kolejki wszystko szło jeszcze zgodnie z planem, lecz potem... końcówka rozgrywek sprawiła, że Interia z trudem obroniła nawet piątą lokatę.

Najlepszy mecz: 12:1 z Dragonem w drugiej kolejce. Po porażce na inaugurację Interia pięknie się odegrała, deklasując nowicjuszy z Dragona i aplikując im aż dwanaście goli. Tak okazała wygrana mogła dawać nadzieję, że klęska w pierwszym meczu to tylko wypadek i czarni mimo wszystko powalczą o tytuł. Tak się jednak nie stało...

Niespodzianka: Dopiero piąta lokata. Naprawdę mało kto mógł przypuszczać, że drużyna, która jeszcze dwa sezony temu grała w I lidze, teraz będzie mieć kłopoty, by załapać się do pierwszej piątki II ligi. Czarnych dotknął chyba, podobnie jak Awex jakiś kryzys i teraz muszą zastanowić się co zrobić, by go zwalczyć.

Gwiazda: Tu może być tylko jeden typ: Krystian Gruszczyński. 19 trafień to co prawda wynik gorszy niż w poprzednim sezonie, lecz i tak pozwalający cieszyć się szóstym miejscem w klasyfikacji strzelców. Jeżeli drużyna zwalczy kryzys, zapewne nie tylko jej bilans punktowy, ale i osiągnięcie strzeleckie Gruszczyńskiego będą w kolejnych rozgrywkach znacznie lepsze.

Nafta Kraków
Przebieg sezonu: Debiutant od początku zaczął z animuszem. Liderował nawet po pierwszej kolejce i mimo iż potem nie było już ani razu tak dobrze, ani przez chwilę nie był niżej niż na czwartej pozycji. Na tej też ukończył rozgrywki, przegrywając walkę o podium z Napad.pl zaledwie o dwa oczka. Zawodnicy mogą czuć więc lekki niedosyt, choć tak naprawdę nie mogą mieć do siebie żadnych pretensji. Zrobili nawet więcej niż byli w stanie.

Najlepszy mecz: Zwycięstwo w swoim debiucie aż 7:0. Dragon, inny beniaminek rozgrywek w starciu z Naftą nie miał najmniejszych szans. Grający z ogromnym zaangażowaniem piłkarze tego zespołu niepodzielnie dominowali na murawie i dali temu wyraz, odnosząc bardzo przekonujące zwycięstwo.

Niespodzianka: Miejsce tuż za podium, mając na koncie strzelone zaledwie 50 goli. Więcej razy do siatki rywali trafiały chociażby Dragon czy Interia, czyli ekipy, które straciły do Nafty sporo punktów. Biali pokazali jednak, na czym polega gra bez fajerwerków, lecz do bólu skuteczna. Być może strzelali niewiele bramek, lecz co z tego, skoro końcowy efekt i tak był zadowalający?

Gwiazda: Max Dobroczyński. Najbardziej bramkostrzelny piłkarz Nafty, skuteczny zarówno pod bramką przeciwników, jak i własną. Bez wątpienia kluczowy gracz zespołu, który przez swoją uniwersalność był dla niego po prostu bezcenny. Pozostaje mieć nadzieję, że podtrzyma formę i w kolejnych rozgrywkach.

Napad.pl
Przebieg sezonu: Nierówno spisywał się Napad. Zaczął obiecująco – od czwartej lokaty, by w pewnym momencie wylądować nawet na ósmej. Z tej pozycji szybko się jednak odbił i dzięki bardzo dobrej grze w drugiej części sezonu ukończył rozgrywki na najniższym stopniu podium. Uczynił to prawdziwym rzutem na taśmę, bowiem dopiero na trzy kolejki przed końcem po raz pierwszy pojawił się w najlepszej trójce.

Najlepszy mecz: Zwycięstwo nad iCarem aż 16:1 w przedostatniej serii gier. Pogrążony w kryzysie i zdruzgotany przebiegiem sezonu zespół żółtych nie był się w stanie przeciwstawić świetnej grze niebieskich, w efekcie czego oglądaliśmy istną kanonadę w ich wykonaniu. Licznik goli zatrzymał się dopiero na 16. Dobrze, że piłkarze Napadu pozwolili przeciwnikom strzelić choć honorową bramkę...

Niespodzianka: Porywający styl gry. W meczach tego zespołu zazwyczaj oglądaliśmy sporo goli. Czy przez Napad strzelanych, czy też traconych – mniej istotne. Zespół ten nie troszczył się jednak zbytnio o swoje tyły, całą uwagę skupiając na zasypywaniu przeciwnika strzałami. I bardzo dobrze, bowiem to taką właśnie grę, a nie opartą o chłodne kalkulacje, kibice uwielbiają.

Gwiazda: Mariusz Nawrot. Do przedostatniej kolejki najlepszy strzelec ligi, ostatecznie ustąpić musiał Grzegorzowi Grzesiakowi. Nie tylko jednak strzelał – miał na koncie także szesnaście asyst. Wynika z tego, że miał udział przy znakomitej większości goli strzelonych przez Napad. Bez niego na pewno nie byłoby miejsca niebieskich na podium.

Kraków Airport Taxi
Przebieg sezonu: Już od pierwszej kolejki wiadomo było, że Kraków Airport Taxi walczyć będzie o najwyższe cele. Przypuszczenia niemal od razu się potwierdziły. Ani przez moment niebiescy nie byli niżej niż na drugim miejscu. Choć przez dziesięć kolejek liderowali rozgrywkom, ostatecznie musieli uznać wyższość Przybylskiego. Mimo to i tak kolejne rozgrywki rozpoczną w I lidze, jako najlepsza ekipa z drugiego miejsca.

Najlepszy mecz: Najlepsze spotkanie niestety Kraków Airport Taxi przegrało. Był to rewanżowy pojedynek z Przybylskim, który de facto decydował o losach mistrzowskiego tytułu. Mimo bardzo dobrej gry z wygranej cieszyła się ekipa gości, która tym samym mogła się już praktycznie cieszyć z pierwszej lokaty. Mimo to spotkanie na poziomie Ekstraklasy oglądało się rewelacyjnie a i emocji, zarówno tych boiskowych, jak i kibicowskich, nie zabrakło.

Niespodzianka: Kibice. Żadna ekipa w Biznes Lidze nie mogła się poszczycić takim zainteresowaniem jak Kraków Airport Taxi. Kilkadziesiąt osób na jego meczach? Żaden problem. Kluczowe dla losów mistrzostwa starcie z Przybylskim oglądało chyba jeszcze więcej osób. Tylko pozazdrościć. Teraz o potencjale kibicowskim niebieskich przekona się pierwsza liga.

Gwiazda: Kamil Piórkowski. Trzeci napastnik ligi. 28 strzelonych goli. Aż dziesięciokrotnie w siódemce kolejki! Najważniejsza bez dwóch zdań postać Kraków Airport Taxi i jeden z najlepszych zawodników we wszystkich grupach II ligi. Z takim piłkarzem w składzie niebiescy mogą być spokojni o swój dorobek bramkowy w I lidze.

Przybylski DV-Box
Przebieg sezonu: Przybylski co prawda nie może się pochwalić, że ani razu nie był niżej niż na drugiej lokacie, lecz od drugiej w tabeli ekipy Kraków Airport różni go tak naprawdę niewiele. Mistrzem został z minimalną przewagą, rozstrzygając losy tytułu w bezpośrednim pojedynku. To, jakiego postępu dokonała ta drużyna jest wręcz nieprawdopodobne. Kto pamięta, jak grała w tamtym sezonie, wie o czym mowa.

Najlepszy mecz: Podobnie jak w przypadku Airport Taxi, bezpośredni pojedynek o pierwsze miejsce w tabeli. Przybylski potwierdził w nim swoją klasę, wygrywając w dramatycznych okolicznościach prowadzone w kosmicznym tempie spotkanie.

Niespodzianka: Metamorfoza ekipy. W poprzednim sezonie Przybylski wygrał tylko pięć spotkań. W tym – aż szesnaście, przy czym pozostałe dwa zakończyły się dla niego remisem. Ten progres to zasługa uporządkowania zespołu, lepszego zgrania, ale i wzmocnienia składu. Grzegorz Grzesiak, który w poprzednim sezonie samotnie musiał walczyć z obrońcami rywala, teraz miał do pomocy kilku świetnych zawodników.

Gwiazda: Król strzelców – Grzegorz Grzesiak. Choć strzelił najwięcej goli, rzut oka na klasyfikacje indywidualne pozwala stwierdzić, że od kolegów nie dzieliły go mimo to lata świetlne. W pierwszej piątce strzelców mamy bowiem aż trzech zawodników Przybylskiego. Wśród najlepiej podających zajmują oni trzy pierwsze lokaty. Cóż, pierwsza liga czeka z niecierpliwością. To będzie jednak nieco trudniejszy egzamin...

Marcin Kluska

Masz pytania? Porozmawiaj Dyrektor ds. sprzedaży
i marketingu
T: +48 505 165 566 m.kluska@biznesliga.pl Zadaj pytanie

Tomasz Duda

Masz pytania? Porozmawiaj Administrator rozgrywek
Social media
Sprzedaż strojów
T: 784 338 379 | 505 200 998 t.duda@biznesliga.pl | biuro@biznesliga.pl Zadaj pytanie

Paweł Maślak

Masz pytania? Porozmawiaj Obsługa Rozgrywek
T: +48 602 497 690 info@biznesliga.pl Zadaj pytanie