A.S.A - Centroclima 5:4
Już pierwszy mecz VI kolejki Ekstraklasy przyniósł bardzo dużo emocji. Nie mająca jeszcze na koncie punktów ekipa Bolesława Michałowskiego podejmowała aspirującą do miejsca na podium drużynę Centroclimy. Dość nieoczekiwanie to gospodarze wyjść mogli na prowadzenie: Aleksander Lipiński po swoim strzale trafił jednak w słupek. W ogóle mecz lepiej rozpoczęli niebiescy, którzy zdecydowanie zaatakowali, chcąc widocznie zaskoczyć gości. Ci jednak imponowali spokojem w grze, który jeszcze przed przerwą dał im trzybramkowe prowadzenie. Choć z boku różnica poziomów nie była zanadto widoczna, wynik pozwalał myśleć, że spotkanie jest już praktycznie rozstrzygnięte. Nic bardziej mylnego.
Co prawda tuż po wznowieniu gry biali zdobyli swoją czwartą bramkę, lecz potem swój koncert rozpoczął duet A.S.A: Lipiński – Madera. Dzięki fenomenalnej grze zwłaszcza tego drugiego, gospodarze zdobyli w krótkim czasie aż cztery bramki i na kilka minut przed końcem spotkania dogonili swojego przeciwnika. Z remisu cieszyli się jednak krótko. Tuż po wznowieniu gry od środka goście pokonali Kamila Bąka i to oni po ostatnim gwizdku cieszyć się mogli z trzech punktów. Trafiali dla nich: Artur Nazarewicz, Paweł Komisarek, Dawid Dolański oraz Rafał Kozieł (dwukrotnie). Po stronie A.S.A zdobyczą bramkową podzielili się wspomniani Lipiński i Madera, którzy zdobyli po dwa gole. Mimo ich bardzo dobrej gry niebiescy kolejny już mecz kończą jednak bez punktów i wobec remisu InterCars z Komputeo pozostają już jedyną ekipą bez choćby punktu.
Delphi/InterCars – Komputeo 5:5
Tuż po pasjonującym pojedynku A.S.A z Centroclimą przyszło nam oglądać kolejne bardzo emocjonujące spotkanie. Tym razem ósme w tabeli Komputeo mierzyło się z pozostającym bez punktów zespołem InterCars. Podobnie jak w poprzednim meczu spotkanie rozpoczęło się od dość wyraźnej przewagi gości, którzy od początku mocno nacisnęli na przeciwnika i szybko objęli prowadzenie. Po pewnym czasie gra zrobiła się jednak nieco bardziej wyrównana i gospodarze stworzyli sobie kilka wyśmienitych sytuacji do strzelenia bramki, z których najlepszą zmarnował Piotr Kapusta, trafiając w słupek. Zamiast 1:1 było za to już 2:0 dla pomarańczowych, po bramce bezpośrednio z rzutu wolnego. Do głosu dochodzili jednak coraz bardziej czerwoni, co jeszcze przed przerwą pozwoliło im zdobyć dwa gole i doprowadzić do remisu.
Tuż po zmianie stron wyszli oni nawet na prowadzenie. Druga odsłona w ich wykonaniu wyglądała znacznie lepiej niż pierwsza; starali się dominować i nie dopuszczać przeciwnika we własne pole karne. Goście jednak nie mieli respektu dla czołowej ekipy poprzedniego sezonu i wciąż zdobywali bramki. Pasjonujący festiwal „gol za gol" zakończył się ostatecznie remisem, dzięki wyrównującemu golowi pomarańczowych w samej końcówce. Patrząc z perspektywy pełnych 40 minut jest to rezultat ze wszech miar sprawiedliwy. W drużynie gospodarzy dwie bramki zdobył Marcin Domoń. Podobnym osiągnięciem pochwalić się może również wspomniany Kapusta. Piąty gol był zaś dziełem Konrada Lewińskiego. Dla Komputeo zaś bramki strzelali Jarosław Tkaczyk, Paweł Wąs, Łukasz Wietecha oraz Adrian Surówka (2)
Remis w tym meczu, choć sprawiedliwy, niewiele tak naprawdę którejkolwiek ekipie daje. Goście nieznacznie zbliżyli się do Especto i ProEko, które przegrały swoje /mecze. InterCars z kolei zdobyło swój pierwszy punkt, który stanie się może bodźcem do rozpoczęcia pogoni za resztą stawki.
iCar – Especto 4:3
Rewelacyjny beniaminek nie zwalnia tempa. Już po raz piąty w sezonie drużyna żółtych zdobyła komplet punktów, tym razem pokonując Especto. Ta wygrana nie przyszła jednak gospodarzom łatwo, wręcz przeciwnie: spotkanie rozpoczęło się od przewagi czarnych, którzy nie mogli jej udokumentować bramką. Groźnie skontrować mogli za to gospodarze: sprytny strzał Tomasza Czerwca przeleciał jednak obok słupka. Prowadzone jak dotąd w najlepszym tempie spotkanie mogło się podobać, akcja goniła akcję, nie brakowało sytuacji podbramkowych, w których wielokrotnie swoje ekipy ratowali bramkarze. W końcu bramki jednak padły. Jako pierwsza na prowadzenie wyszła drużyna żółtych, jednak jeszcze przed przerwą zmuszona była odrabiać straty. Goście najpierw wyrównali a potem, zaraz przed przerwą piękną solową akcją popisał się Adam Piskorz, który uderzeniem z lewej strony dał czarnym prowadzenie. Taki wynik utrzymał się do przerwy.
Po zmianie stron mecz nadal był bardzo wyrównany. Bramkę na 2:2 zdobył iCar, który wraz z upływem czasu zaczynał sprawiać coraz lepsze wrażenie. Po raz kolejny zabójczo groźny okazywał się jego duet napastników, z którym obrońcy Especto nie byli sobie w stanie poradzić. To właśnie postawa ataku była po raz kolejny kluczem do zwycięstwa żółtych. Ostatecznie zwyciężyli oni 4:3, po golach Dariusza Czerwca, Marcina Żurka oraz Tomasza Czerwca, który trafiał dwukrotnie. W zespole czarnych, poza zdobywcą pięknej bramki, Piskorzem drogę do siatki znajdowali Robert Czopek i Marcin Fudali.
Pro-Eko – Art-Gum 1:12
Rozgrywane jako trzecie, spotkanie pomiędzy ProEko a Art-Gumem było niestety najbardziej jednostronnym tego wieczoru. Grający w zielonych strojach gospodarze tylko przez którki okres I połowy byli dla czarnych równorzędnym przeciwnikiem. Wraz z upływem czasu zaznaczała się coraz wyraźniejsza przewaga gości, która w drugiej zwłaszcza połowie była już totalną dominacją. Miało to rzecz jasna swoje odzwierciedlenie w wyniku: gospodarze zdołali trafić do siatki bramki strzeżonej przez Roberta Augustyna tylko raz, podczas gdy po przeciwnej stronie golkiper piłkę z siatki wyciągał aż dwunastokrotnie... honorowe trafienie zanotował dla ProEko Grzegorz Gorzkowski po podaniu Bartka Suskiego. W zespole czarnych najskuteczniejszy okazał się Marcin Kossak, zdobywca aż pięciu goli. Cztery bramki dołożył jak zawsze niezawodny Daniel Klim a po jednym trafieniu zanotowali Mirosław Mikołajczyk oraz Piotr Giza. Jeden gol sklasyfikowany zaś został jako samobój. Przy tej okazji warto zauważyć, jak silny jest kolektyw czarnych. Spośród zawodników niemal wszyscy zanotowali chociaż jedną asystę.
Potraktowani jak dotąd przez Art-Gum najsurowiej gospodarze nie mogą długo rozpamiętywać tej klęski. Już w następnej kolejce czeka ich bowiem bardzo ważne spotkanie z InterCars, w którym nie mogą pozwolić sobie na porażkę. Bezlitośni goście zmierzą się z kolei z Centroclimą, która jeszcze niedawno zapowiadała grę o mistrzostwo.
Auto-Gum – Oknoplast 1:4
Spotkanie dwóch czających się za plecami lidera zespołów, Auto-Gumu i Oknoplastu od początku zapowiadało się niezwykle ciekawie. I faktycznie, nie zawiodło pokładanych w nim oczekiwań. Obfitowało bowiem w bramki i emocje. Zdecydowanie lepiej będą je jednak wspominać goście, którzy odnieśli dość niespodziewanie wysokie zwycięstwo. Pierwsza połowa nie zapowiadała jednak takiego rozstrzygnięcia. Biali starali się długo utrzymywać przy piłce i usypiać czujność przeciwnika, lecz mimo dość wyraźnej przewagi nie byli w stanie trafić do siatki. Obrona czarnych spisywała się dzielnie i nie pozwalała napastnikom na wiele. Przed przerwą nie oglądaliśmy tak naprawdę po żadnej ze stron ani jednej stuprocentowej okazji do zdobycia gola. Co innego po przerwie...
Druga połowa rozpoczęła się od szybko zdobytej przez gości bramki. Wytrąciła ona Auto-Gum z równowagi i mimo że obraz gry w stosunku do I połowy nie uległ wielkiej zmianie, mieliśmy już 2:0. Trzecia bramka dla Oknoplastu była wynikiem błędu jednego z obrońców. Praktycznie ustaliła ona losy meczu, choć gospodarze zerwali się jeszcze do ataku i zdobyli swoją honorową bramkę. Jej strzelcem był Mariusz Hebda. Po dwie bramki zdobyli zaś w ekipie gości Adam Popowicz i Daniel Suchan.
Wygrana gości komplikuje nieco kwestię gry o mistrzostwo Auto-Gumu. Wciąż nie jest ona jednak wykluczona, pod warunkiem, że zespół ten popracuje nieco nad postawą w ataku. Oknoplast dzięki wygranej wypracował sobie nad rywalem trzy punkty przewagi, jednak wciąż ma tyle samo punktów co rewelacyjny iCar.
IID
Scarsenal – Rent Express 3:7
W meczu Scarsenalu z Rent Expressem zawodnicy dość długo kazali nam czekać na bramki. Przez większość pierwszej połowy utrzymywał się wynik bezbramkowy. W końcu worek z golami udało się jednak rozwiązać. Goście trafili na 1:0. Przed przerwą, dzięki bramce zdobytej po stałym fragmencie gry (rzut rożny) udało się podwyższyć na 2:0 i dać sobie nieco więcej spokoju w grze.
Po zmianie stron świadom konieczności odrabiania strat zespół gospodarzy ruszył do ataku. Kilkukrotnie zagroził bramce niebieskich, lecz bramki zdobyć się nie udało. Znów trafiali za to przeciwnicy, którzy ostatecznie zwyciężyli dość pewnie, strzelając aż siedem goli. Najwięcej, bo aż trzy z nich zdobył Dustin Nowak. Dwie bramki były dziełem Andrzeja Iwańskiego, zaś po razie do siatki trafiali Wojtek Zięba oraz Kacper Warykiewicz. Dla zespołu Scarsenalu strzelali z kolei Goncalo Gaspar oraz Artur Kursin, który czynił to dwukrotnie.
Mimo ambitnej i walecznej postawy gospodarze wciąż pozostają z zaledwie jednym zwycięstwem na koncie. Rent Express, po problemach kadrowych na początku sezonu poczyna sobie za to coraz śmielej i zdaje się, że może być groźny nawet dla ekip z czołówki.
Food Care – Gazownicy Krakowscy 7:4
Rozsiadający się coraz wygodniej w fotelu lidera Food Care odprawił z kwitkiem kolejnego przeciwnika. Tym razem była to doświadczona ekipa Gazowników, która pomimo niezłej dyspozycji uległa czarnym dość wyraźnie. Już do przerwy prowadzili oni 2:1, jednak po zmianie stron przez chwilę gospodarze drżeć musieli o wynik. Niebiescy bowiem doprowadzili do remisu, którego niestety nie udało im się choćby utrzymać. Rozdrażniony Food Care ruszył do ataku i nie pozostawił Michałowi Miłkowi oraz kolegom złudzeń. Podobnie jak triumfator poprzedniego spotkania, Rent Express zaaplikował rywalom siedem goli. Dorobkiem bramkowym podzielili się Jacek Nigbor, Konrad Nowakowicz, Damian Ostrowski oraz Paweł Kmieć i Jakub Kurzeja, którzy strzelili po dwa gole. Gazownicy przed ostatnim gwizdkiem byli w stanie „ukłuć" czterokrotnie, a czterech ich piłkarzy solidarnie zaliczyło po jednym trafieniu. Byli to: Tomasz Ciastoń, Bogdan Król, Piotr Froński oraz Wojciech Jaskowski.
KPR – Lynka 7:4
Trzecie spotkanie wieczoru zakończyło się takim samym wynikiem jak poprzednie. Tym razem siedem goli swojemu przeciwnikowi zaaplikował jednak KPR, który nie dał złudzeń Lynce. Otwarcie należało do Lynki, która dość szybko objęła prowadzenie. Szybko je jednak straciła, bowiem KPR natychmiast najpierw wyrównał, a potem trafił na 2:1. Do przerwy zdobył aż pięć bramek, wobec tylko dwóch trafień gości. Druga połowa zakończyła się remisowym rozstrzygnięciem, lecz wobec takiej kanonady w pierwszej części gry niebiescy ani przez chwilę nie musieli obawiać się o wynik. Po dwie bramki dla nich zdobyli Miłosz Jodłowski, Grzegorz Marczyk i Tomasz Skorupa. Siódme trafienie dołożył Adrian Stanisz. Po przeciwnej stronie boiska najskuteczniejszy okazał się Konrad Siedlarczyk, autor dwóch goli. Pozostałe gole dla Lynki były dziełem Tomasza Zyzaka i Adriana Pudlika.
Lynka wciąż ma na koncie zaledwie jedno zwycięstwo w Biznes Lidze. O kolejne powalczy już w następnej kolejce z Art Black i chcąc w tej walce liczyć na powodzenie musi zagrać znacznie lepiej niż w tym spotkaniu. KPR dzięki kompletowi punktów zachowuje z kolei dystans dzielący go od ścisłej czołówki i wciąż ma szanse na włączenie się do gry o awans.
Art Black – Extend Vision 2:0
Wydawało się, że trzeci w tabeli Art Black nie pozostawi złudzeń ostatniemu Extend Vision i odprawi go z solidnym bagażem goli. Nic jednak bardziej mylnego. Przez dłuższy czas w natarciu była ekipa gości i gdyby nie brakowało jej skuteczności, śmiało mogła prowadzić. Zamiast tego po mniej więcej kwadransie straciła gola, co jednak jej nie podłamało. Nadal toczyła z faworytem wyrównany pojedynek i do przerwy nie zobaczyliśmy już więcej goli. Po zmianie stron gospodarzom udało się co prawda podwyższyć prowadzenie, lecz ich wygrana nie w pełni odzwierciedla przebieg meczu. O jego końcowym rezultacie zadecydowała w dużej mierze skuteczność czarnych i jej brak po przeciwnej stronie boiska. Obie bramki dla Art Black zdobył Tomasz Kokoszka, który rzeczywiście był jednym z najlepszych piłkarzy meczu. Świetnie spisywali się jednak również bramkarze obu ekip i to także im należą się duże słowa uznania.
Pomimo problemów, gospodarze wygrywają i wciąż są w czołówce. Extend Vision mocno postraszył jednak przeciwnika i pokazał, że drzemie w nim ogromny potencjał, który być może właśnie się rozbudził.
Galaxy Hotel – Korporaci 8:5
W ostatnim meczu kolejki znów oglądaliśmy sporo bramek. Dość szybko gospodarze wypracowali sobie znaczną przewagę, która mogła jednak nie być aż tak okazała, gdyby goście wykorzystali rzut karny. Tak się jednak nie stało i już do przerwy mieliśmy 6:1 dla Galaxy. Przyniosło to nieco rozluźnienia w grze białych, co kilkukrotnie skrzętnie wykorzystali ich przeciwnicy. Trzeba jednak zaznaczyć, że gospodarze kontrolowali w pełni przebieg meczu i nie pozwalali na za dużo. Dzięki takiej mądrej i skutecznej grze po końcowym gwizdku mogli się cieszyć z piątej w sezonie wygranej. Największy w niej udział miał Norbert Olszewski, który aż czterokrotnie pokonywał bramkarza Korporatów. Dwa gole zdobył Grzegorz Pełzak a po jednym Bartosz Polański i Bogdan Błasiak. Dla nowej w Biznes Lidze drużyny gości trafiali z kolei Artur Maczkowski, Leszek Panuś, Michał Majewski, Dariusz Gałek oraz Grzegorz Chadziński.