Przewaga Jarwexu stopniała...

I Liga B

Jarwex - IBM BTO 3:4

Tym razem IBM BTO wydziera punkty Jarwexowi

Pierwsze spotkanie tej kolejki rozpoczęło się wyrównanie, lecz w dwunastej minucie gracze w niebieskich koszulkach strzelili pierwszą bramkę. Jarwex pomimo, że kilka chwil później wyrównał, to na przerwę schodził z jednobramkową stratą. Druga odsłona nie była korzystniejsza dla gospodarzy, który na jedenaście minut przed końcem tracili już trzy bramki do rywali. Jednak na pięć minut przed końcem zieloni zaczęli nadrabiać straty i chwilę później złapali kontakt, lecz nie starczyło to na wygranie spotkania, które zakończyło się wynikiem 3:4.

Paw-Stal - TESCO 3:5

Kolejne zwycięstwo TESCO

Kontynuując dobrą passę TESCO pewnie wyszło na boisko z jednym celem - wygraną. Pierwsza bramka padła po jedenastu minutach od pierwszego gwizdka, a do przerwy TESCO prowadziło już trzema bramkami. Druga połowa ukazała nam lepszą grę gospodarzy, którzy strzelili swoja pierwszą bramkę w dwudziestej ósmej minucie. Jednak nie zatrzymało to gości, którzy pewnie wygrali to spotkanie 3:5.

Revo Drink Team - 4F 1:7

Spokojny wieczór 4F

Po awansie z szóstego miejsca na trzecie 4F nie przegrał ani jednego spotkania i nie zamierzał tego zmieniać tym meczem. Pewnie rozgrywając piłkę zawodnicy 4F wymieniali się podaniami szukając okazji do strzału, które raz za razem znajdowali, czego skutkiem były strzelone dwie bramki do przerwy i kolejne cztery po niej zanim gospodarze zdołali strzelić swoją pierwszą i jedyną bramkę w tym meczu. Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 1:7.

Sparta - ProEko 1:3

Druga połowa zadecydowała

Ósma Sparta podejmując wicelidera tabeli nie mogła się spodziewać łatwego spotkania, jednak pierwsze dwadzieścia minut było bardzo wyrównana, przez co większość gry odbywała się na środku boiska, a pierwsza bramka padła na chwile przed gwizdkiem na przerwę na rzecz zespołu Sparta. Druga odsłona jednak nie okazała się sprzyjająca dla gospodarzy, którzy raz za razem przepuszczali rywali w okolice swojej bramki, przez co cztery minuty po przerwie n boisku panował remis. Zdeterminowani goście nie zatrzymując się na tym strzelili kolejne dwie bramki, którymi zagwarantowali sobie zwycięstwo i wykorzystując przegraną lidera zbliżyli się do niego na odległość trzech punktów.

HLD - Korporaci 7:4

Niepotrzebne kłótnie..

Pierwsza odsłona przeminęła pod znakiem HLD, które strzeliło dwie bramki i zaraz po gwizdku rozpoczynającym drugie dwadzieścia minut meczu kontynuowali strzelanie bramek, lecz wtedy Korporaci zebrali się w sobie i po zaledwie siedmiu minutach zremisowali. Jednak przez niepotrzebne kłótnie przestali się skupiać na grze, co wykorzystał zespół HLD i strzelając cztery bramki pewnie wygrali to spotkanie 7:4.

II Liga C

Lanster - IP GBSC 3:6


Końcówka rozstrzygnęła


Wciąż walczące o awans IP GBSC na początek czwartkowych zmagań mierzyło siły z zamykającym tabelę Lansterem. Dużo lepsze wrażenie sprawiali gracze IP GBSC, ale zazwyczaj gdy tylko zbliżali się pod pole karne przeciwnika to tracili głowę i nie mogli zakończyć akcji celnym strzałem. Zawodnikom IP udało się w końcu trafić do siatki rywala, ale odpowiedź przyszła szybko po prostej akcji i strzale z "dużego palca". Tym samym pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 1:1. W drugiej odsłonie było już znacznie ciekawiej. Najpierw po trafieniu samobójczym Lanster prowadził 2:1. Następnie grając w osłabieniu gola zdobyło IP GBSC. Lansterowi jeszcze raz udało się objąć prowadzenie w meczu, ale po tym trafieniu na boisku dominowała już tylko jedna drużyna. IP GBSC zagrało w końcu tak, jak przystało na kandydata do awansu i w końcowych minutach wbiło rywalowi kilka bramek. IP GBSC wygrało 6:3 i wciąż liczy się w walce o awans, ale w dalszym ciągu musi liczyć na to, że punkty będą gubić rywale.


Atal - Rigor Mortis 1:3


Rigor Mortis wciąż w walce o awans


Mecz drużyn sąsiadujących w ligowej tabeli, w którym trudno było wskazać faworyta. Pokazała to też pierwsza połowa, która była niezwykle wyrównana. Rigor Mortis starał się grać piłką i budować swoje akcje od tyłu aż do wypracowania dogodnej okazji strzeleckiej. Atal natomiast skupił się głównie na strzałach z dystansu. Lepiej wyszli na tym gracze Rigor Mortis, którzy po bramce Tomasza Kawy w końcówce pierwszej połowy prowadzili do przerwy 1:0. Po zmianie stron ponownie skuteczny atak wyprowadzili zawodnicy Rigor Mortis i było 2:0. Taki wynik utrzymywał się przez dłuższy czas, ale strzelecki impas przerwał lider klasyfikacji strzelców - Andrii Pishchevskyi zdobywając gola kontaktowego. Jak się później okazało to nie wystarczyło, aby pokonać dobrze grającego rywala. Zespół Atalu nie poszedł za ciosem, a na dodatek stracił kolejnego gola i wynikiem 3:1 dla Rigor Mortis zakończyło się to ciekawe spotkanie. Zespół grający tego dnia w niebieskich koszulkach w dalszym ciągu będzie się liczyć w walce o awans do I ligi.


KFC - FMCTI 0:17


Mecz na poprawienie statystyk


O takim spotkaniu napisać za wiele się nie da. Zawodnicy KFC, którzy ze względu na okres wakacyjny mają problem z zebraniem składu, stawili się w zaledwie 5 osób i początkowo chcieli poddać mecz, ale przeciwnik zaproponował zdjęcie z boiska jednego ze swoich graczy i na takich warunkach spotkanie się odbyło. Dodatkowym smaczkiem był fakt, że Artur Burkiet oraz Grzegorz Pancerz zwęszyli szanse na objęcie prowadzenia w klasyfikacji odpowiednio strzelców i asyst, w których do tej pory prowadził Andrii Pishchevskyi z Atalu. FMCTI wzięło się od razu do roboty i już po 3 minutach prowadziło 2:0. Dalsze minuty to również kompletna dominacja wicelidera rozgrywek i tym samym po 20 minutach gry było 7:0. Zawodnicy KFC ograniczali się do strzałów z połowy boiska, które nie przynosiły większych efektów. W drugiej połowie zmieniło się niewiele i w dalszym ciągu najczęstszym widokiem był bramkarz KFC wyjmujący piłkę z siatki. FMCTI finalnie wygrało aż 17:0 i znacznie bardziej zadowolony może być Pancerz, który zanotował 6 asyst niż Burkiet, który zdobył 5 bramek, ale zepsuł 3 razy tyle sytuacji. Tym samym Burkiet i Pishchevskyi zrównali się w klasyfikacji strzelców i ich następne mecze będą miały dodatkowy smaczek. Zawodnikom z KFC należą się mimo wszystko brawa za ambitną i sportową postawę w tym meczu.


NEC - Ren-Bet 2:3


Blisko pogoni sezonu


Pierwsza połowa pomiędzy drużynami NECu i Ren-Betu nie przyniosła wielu emocji. Ren-Bet grał w 6-osobowym składzie, ale mimo tego po ładnej zespołowej akcji objął prowadzenie pod koniec pierwszej odsłony meczu. Była to w zasadzie jedyna ciekawa akcja w tej części gry i można było mieć nadzieję, że w drugiej połowie NEC się otworzy i zobaczymy więcej akcji bramkowych. Po zmianie stron NEC faktycznie się otworzył, ale nie skończyło się to dla nich najlepiej. Mimo że szybko stworzyli groźną akcję, po której piłka trafiła w słupek to Ren-Bet wykazał się większym wyrachowaniem. Wykorzystując jedną z kontr podwyższyli prowadzenie na 2:0, a w końcówce spotkania trzecią bramkę dołożył niezawodny Grzegorz Sosin. W tym momencie do końca meczu zostały 2 minuty, ale graczom NECu udało się złapać kontakt doprowadzając do stanu 3:2. 10 sekund, które zostały do końca spotkania były jednak nie wystarczające choćby do przejęcia piłki, więc ostatecznie z 3 punktów cieszyli się zawodnicy Ren-Betu.

II Liga D

LGBS – Nidec 2:9

Rozstrzelali się po przerwie

Początek spotkania to uważna gra i wzajemne szukanie sposobu na rozmontowanie defensywy rywala. Pierwszego gola zdobyli zawodnicy LGBS, ale cieszyli się z tego ledwie kilka chwil, bo Nidec wyrównało. Kolejne dwie bramki zawodnicy w zielonych koszulkach zdobyli bo kontratakach, które wyniknęły z błędów rywala przy wyprowadzaniu piłki. LGBS miało problem z przedostaniem się pod bramkę przeciwnika, który to dobrze zagęszczał obszar przed własną bramką. Po przerwie stworzyli sobie kilka sytuacji, ale były one raczej spowodowane lekkim odprężeniem przeciwnika. Zawodnicy Nidec w drugiej połowie systematycznie dobijali rywala poprzez strzelanie kolejnych goli, który ostatecznie padło aż 9. Dopiero w końcówce udało się zawodnikom LGBS zdobyć drugiego gola, który był bramką na tzw. otarcie łez. Na uwagę w tym spotkaniu zasługuje występ Jakuba Plucińskiego, któremu nie tylko udało się zdobyć 3 bramki, ale również 3 razy asystował swoim kolegom.

Shell – EDF 4:1

Zabrakło sił

Drużyna EDF zaczęła to spotkanie grając o jednego zawodnika mniej, a także mając gracza z pola w bramce. Po niedługim czasie siły na boisku się wyrównały, jednak Shell prowadziło wtedy już 2:0. Przewagę udało im się zdobyć po dwóch składnych akcjach. Grający już w 7-miu EDF ruszył to odrabiania strat. Ich napór zaowocował kilkoma sytuacjami oraz dwoma rzutami karnymi, z których Stanisław Kozioł wykorzystał tylko jeden. Niewykorzystane sytuacje zemściły się pod koniec pierwszej części gry, kiedy to Shell znów wyszedł na dwubramkowe prowadzenie. W drugiej połowie byliśmy świadkami ostrej walki z obydwu stron. EDF próbował odrobić straty, aczkolwiek gra w ataku się nie kleiła, co spowodowane mogło być brakiem sił. W końcówce spotkanie zawodnicy Shell ustalili wynik na 4:1 po strzale z rzutu karnego.

MPO Kraków – Rolls-Royce 4:2

Odwrócili losy spotkania

Początek meczu to akcja za akcję, ale z drugiej strony dobra gra obronna obydwu drużyn. Z czasem optyczną przewagę zaczęli posiadać gracze Rolls-Royce, początkowo ich strzały były niecelne, ale grając konsekwentnie udało im się w końcu trafić do bramki rywala. W drugiej połowie obydwie drużyny również przede wszystkim skupiły się na grze obronnej, ale tym razem przeważać zaczęli zawodnicy MPO. Wydawało się jednak, że Rolls-Royce nie da sobie odebrać prowadzenia, a z czasem nawet je podwyższy po kontratakach. Nic bardziej mylnego, drużynie zajmującej czwarte miejsce w tabeli udało się wyrównać, a po chwili zdobyć dwie kolejne bramki. Przeciwnicy początkowo byli w szoku, ale po chwili pozbierali się i próbowali jeszcze w tym spotkaniu powalczyć o choćby punkt. Nadzieję dała im bramka na 3:2, ale po chwili rozwiali ją gracze MPO ustalając wynik spotkania na 4:2.

HCL Poland – ABB 4:2

Musieli przełożyć świętowanie

O godzinie 21:15 doszło do meczu na szycie, vice lider podejmował drużynę zajmującą pierwsze miejsce. Wygrana, bądź remis ABB oznaczało mistrzostwo dla tej drużyny. Presja chyba jednak nieco przerosła zawodników tej drużyny, bo bardzo źle weszli w mecz i szybko stracili dwie bramki. Dopiero po czasie udało im się uspokoić swoją grę, zaczęli dochodzić do sytuacji, co zaowocowało nawet golem kontaktowym. Druga połowa to obraz dążącej do wyrównania drużyny ABB i dobrze broniącej, ale też bardzo groźnie kontratakującej drużyny HCL, której poczynaniami na środku pola zarządzał Gabriele Sotgiu. Atmosfer wśród zawodników była napięta, co wprowadzało sporo nerwowości w grę obydwu drużyn. Lepiej z taką sytuacja poradzili sobie gracze HCL, którzy nie tylko wytrzymali napór rywala, ale zdobyli również trzeciego, a niedługo później czwartego gola. W końcówce udało się jeszcze zawodnikom ABB zmniejszyć rozmiary porażki, jednak świętowanie z okazji zdobycia mistrzostwa zmuszeni byli przełożyć na co najmniej tydzień.

Dragon – Colorex 3:3

Grali do końca

Pierwsze minuty to strasznie szarpany mecz, w którym grę zdawali się prowadzić zawodnicy drużyny Colorex, a Dragon skupiał się raczej na obronie i ewentualnych kontratakach. W tym fragmencie spotkania mieliśmy do czynienia z wieloma niewykorzystanymi sytuacjami, których więcej właśnie po kontrach mieli zawodnicy grający tego dnia w narzutkach. Pierwsza bramka padła dopiero niedługo przed przerwą, kiedy to indywidualna akcja jednego z zawodników Colorexu dała tej drużynie prowadzenie. W drugiej odsłonie zawodnikom Dragona udało się wyrównać po strzale z rzutu wolnego. Mieli oni sporo szczęścia, bo piłka odbijała się to od obrońcy, to od bramkarza, czy w końcu od poprzeczki. Niedługo później udało im się wyjść na prowadzenie po nieporozumieniu w obronie drużyny rywala. Pałający sportową złością ofensywni zawodnicy Colorexu wzięli sprawy w swoje ręce i po jednej z indywidualnych akcji padła bramka na 2:2, a niedługo potem na 3:2 dla nich. Stare piłkarskie porzekadło mówi jednak o tym, żeby grać do końca i na pewno zapadnie ono na długo w sercach zawodników drużyny Colorex, bo stracili oni bramkę pozbawiającą ich zwycięstwa w ostatniej sekundzie spotkania.

Marcin Kluska

Masz pytania? Porozmawiaj Dyrektor ds. sprzedaży
i marketingu
T: +48 505 165 566 m.kluska@biznesliga.pl Zadaj pytanie

Kamil Dulański

Masz pytania? Porozmawiaj Administracja rozgrywek
T: +48 505 200 998 biuro@biznesliga.pl Zadaj pytanie

Tomasz Duda

Masz pytania? Porozmawiaj Grafika || Video
Social media
Sprzedaż strojów
T: 530 713 312 t.duda@biznesliga.pl Zadaj pytanie